17 września 2003 roku na stadionie „Floty” doszło do pamiętnych zajść po meczu z Amiką Wronki. Stawką tamtego meczu był awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. Niechlubnym bohaterem - sędzia Marek Mikołajewski. Arbiter podjął kilka nieprawidłowych – także w ocenie kwalifikatora – decyzji. Uznał m.in. niesłusznie dwa gole dla Amiki, przyznał jej karnego, nie odgwizdał ewidentnego karnego dla „Floty” i niesprawiedliwie ukarał Krzysztofa Mikułę drugą żółtą, a w konsekwencji – czerwoną kartką. Wzburzenie kibiców doprowadziło wówczas do totalnej wojny na stadionie i w jego okolicach. Kilka osób odniosło poważne obrażenia.
W jakiś czas później, za swoje „dokonania” (nie tylko zresztą te ze Świnoujścia) sędzia Mikołajewski został ukarany przez PZPN. Żaden z kolejnych arbitrów na meczach „Floty” nie posunął się już do tak prowokujących decyzji ale nierzadko zdarza się, że – obecnie I ligowa „Flota” może mieć uzasadnione pretensje do arbitrów. Czy sędziowie nie lubią „Floty”?
- „Zastanawiam się, który z sędziów postanowi wreszcie odgwizdać karnego dla Floty”?
Mówił na jednej z pomeczowych konferencji prasowych trener Petr Nemec. Cała ławka rezerwowych łapała się za głowy w wielu kolejnych meczach. Ewidentne faule rywali w polu karnym przeoczyło (?) kilku m.in. prowadzący spotkania „Floty”z „Odrą” Opole ( maj 2009) gdy jeden z obrońców zatrzymał nieprzepisowo szarżującego w polu karnym Przemka Pietruszkę. Grzegorz Skwara także nieraz łapał się za głowę na boisku. Do dziś nie może zrozumieć co wyprawia sędzia w podczas ubiegłorocznej konfrontacji z „Podbeskidziem”.
Na poziom sędziowania narzekamy nie tylko w Świnoujściu. Nieraz słyszeliśmy niepochlebne opinie na temat pracy arbitrów także ze strony szkoleniowców innych drużyn. Coraz częściej zdarza się, że z poziomu sędziowania niezadowoleni są trenerzy obu drużyn. Trener Petr Nemec potrafi być dyplomatą. Nie zawsze powie wprost, to co aż ciśnie się na usta. Każdy jednak kto uważnie słucha – zrozumie.
Pytanie czy sędziowie nie lubią „Floty” pozostawiamy na razie bez odpowiedzi. A skoro nie wiemy „czy” nie wolno nam już spytać: „za co”.