Uliczny biznes

Na ulicach sprzedają wszystko. Kwiaty, warzywa i owoce czy dziergane serwetki i kapcie (sprzedawane na placu Kościelnym) już nas nie dziwią. Podobnie jak rozłożone na ziemi artykuły, które sprzedaje się Niemcom pod granicą. Widujemy też sprzedawców dywanów (rozłożonych na maskach samochodów), handlujących. Sprzedaż perfum stała się jednak ostatnio prawdziwym hitem.
Straż miejska ostrzega. Można dostać mandat nawet do 500 złotych.
- Trzeba mieć zarejestrowaną działalność gospodarczą, pozwolenie na sprzedaż w konkretnym terenie – tłumaczą urzędnicy. – Odprowadzać podatki. Taka uliczna sprzedaż jest nielegalna.
Handlujący tłumaczą, że w ten sposób chcą sobie dorobić. To często ludzie młodzi, którzy potrzebują dodatkowego grosza. Klienci też są zadowoleni.
- Ceny są dużo niższe niż w sklepach – opowiada pani Joanna. – Nawet, jeśli to „podróbki”, to przecież nie stać mnie na piękne i oryginalne perfumy, które kosztują po kilkaset złotych.