iswinoujscie.pl • Niedziela [01.11.2009, 07:39:41] • Świnoujście
Święto pamięci

fot. Sławomir Ryfczyński
Już w prasłowiańskich czasach zmarłym poświęcony był jeden szczególny w roku dzień. W to święto na cmentarzach płonęły ogniska by ogrzać zmarłych, organizowano obiaty (uczty ku czci zmarłych) aby Ci nie głodowali, a na rozstajach dróg płonęły „gromadki”- drewniane polana w ogniu miały wskazywać dobrą drogę duszom. Do dziś światło i ogień pozostają najważniejszym symbolem naszej pamięci o zmarłych. Nawet Ci, którzy tego dnia szukają pośród mogił magii, w końcu zatrzymają się na chwilę w zadumie. Bo to przecież nie upiorny duch czai się pod kamienną pytą ale przyjaciel, matka, ojciec...
Coraz więcej wspomnień. Z roku na rok coraz więcej alejek do przejścia, coraz więcej zniczy. Przybywa miejsc, w których jak nigdzie indziej budzi się nasza pamięć. Dziś jest dzień, w którym to właśnie ona jest najważniejsza. Jest podobna mogiłom; świeża albo zarośnięta trawą, z wyblakłymi nagrobnymi zdjęciami...
Niezwykła moc tego święta sprawia, że chcemy wspominać nawet gdy serce boli.
Abyśmy w drodze do naszych bliskich, nie musieli brnąć w morzu liści dbają służby komunalne. Przygotowania na cmentarzu przy ul. Karsiborskiej trwają już od kilku dni. Jak zwykle są to najbardziej pracowite dni dla pracowników administracji, spółki „Hades”. Do późnego wieczora 31 października wszyscy przygotowywali alejki, sprzątali. Dzięki tej pracy już w sobotę popołudniu cmentarz, w odświętnej atmosferze czekał na rodziny. Przekonaliśmy się o tym ok. 21.00. Opustoszałe już alejki rozświetlały tysiące płonących zniczy.

fot. Sławomir Ryfczyński
Do późnych godzin wieczornych na odwiedzających czekały stoiska i kioski z kwiatami i zniczami. Wśród sprzedających odnaleźliśmy znanego w Świnoujściu krzewiciela starosłowiańskich tradycji. Wiesław Mileńko z córką Pauliną czekali na spóźnialskich z bogatą ofertą świeżych kwiatów i zniczy. Wytrzymali choć wieczór był już naprawdę chłodny. Najwyraźniej, popularnemu w Świnoujściu „Vislawowi” przydały się hartujące akcje, w czasie których żył jak nasi przodkowie – bez wygód.

fot. Sławomir Ryfczyński
Noc z soboty na niedzielę była na naszym cmentarzu prawdziwą Wigilią Święta Zmarłych. Miejsce spoczynku naszych bliskich skrzyło się jak choinka.
I do wieczora można było tu spotkać rodziny pracujące na grobach swoich bliskich. A przecież na wielkie wspominanie czas dopiero nadszedł dziś, od rana w niedzielę. Pamiętamy zresztą nie tylko o naszych rodzinnych mogiłach. Mnóstwo świec płonie jak co roku także przy pomniku ks. Jerzego Popiełuszki.
Wieniec ze zniczy oplata cmentarną kaplicę. Tam zapalamy znicze także tym naszym bliskim, których groby znajdują się daleko, może nieraz setki kilometrów od Świnoujścia. Cóż jednak szybciej niż światło może pokonać tę przestrzeń.
Zachodnie tradycje święta Halloween nie znalazły u nas podatnego gruntu. W poprzednich latach było o nim nieco głośniej, lokale oferowały specjalne wieczorne imprezy pod znakiem płonącej dyni. W tym roku było tego mniej ale pewne tradycje „wieczoru duchów” kultywują przede wszystkim młodsi mieszkańcy. W sobotę wieczorem obok kaplicy cmentarnej spotkaliśmy taką barwną grupę. Na koniec wieczornego spaceru pomiędzy nagrobkami zapozowali do grupowego zdjęcia przed kaplicą.
Dziś od rana cmentarz stał się centrum miasta. Nietrudno tu o spotkanie znajomych, którzy podobnie jak my przyszli wspominać i w ciszy powiedzieć; Mamo, Tato, przyjacielu Jak bardzo Was dziś nam brak!