- Nikt nie przejmuje się, że są połamane czy wykrzywione znaki, pomalowane mury, zniszczone wiaty – mówi jedna z kobiet, którą spotkaliśmy na przystanku. – Wszędzie widzimy efekt działania wandali.
Pomóc w ich zwalczaniu miały kamery. Miejski monitoring kosztował sporo pieniędzy. Jak na razie jednak nie słychać o żadnych spektakularnych efektach jego zainstalowania.