Robert Karelus, rzecznik prezydenta, wyjaśnia, że stowarzyszenie, które wygrało przetarg na opiekę w schronisku ma obowiązek zajmować się wszystkimi zwierzętami, które potrzebują pomocy.
Pracownicy placówki mówią jednak, że nie dostają na to potrzebnej gotówki. Poza tym, jak wspomnieliśmy, nie mają odpowiednich pomieszczeń.
Alina Celniak, kierownik schroniska, przyznaje, że miesięcznie dostają tylko 25 tysięcy złotych. Takie pieniądze ledwo wystarczają na płace dla pracowników i podstawowe potrzeby.
- A leczenie każdego zwierzęcia jest bardzo drogie – mówi nasza rozmówczyni. – Mamy wybierać czy nakarmić psy czy wyleczyć łabędzie? Poza tym nie mamy odpowiednich pomieszczeń. Jest bardzo dużo psów i kotów. Chorego łabędzie trzymamy w przebieralni albo innych pomieszczeniach biurowych. A to nie jest dobre ani dla niego ani dla nas.