Jak tłumaczy mieszkaniec, jego zdaniem żaden z młodych ludzi z nich nie mógł być właścicielem auta, bo wszyscy byli nieletni.
- Nie demontowali części, tylko je niszczyli, wyrywając na siłę – opowiada. – Na początku auto było „oblepione” nastolatkami. W grupie była nawet jedna dziewczyna. Kilku siedziało na dachu. Później zostało tylko parę osób. Łamali co się dało i wyrywali kable.
Co zadziwiające dyżurny policjant w odpowiedzi na wezwanie odparł mężczyźnie, że został poinformowany o tej sytuacji.
- Dlaczego więc nie reagował? – pyta Czytelnik. – Czy można niszczyć bezkarnie auta stojące na parkingu, śmiecąc dookoła?
Odpowiedź brzmi oczywiście, że nie można. A policja zareagowała. Podczas gdy my przyjechaliśmy na miejsce funkcjonariusze spisywali dane trójki nieletnich wandali. Reszta zdążyła uciec do lasu. Okazuje się, że właścicielem auta był brat jednego z nastolatków. Kupił go za 400 złotych. Młodzi ludzie tłumaczyli, że chcieli samochód rozebrać na części. Policjanci kazali odstawić je na złom.