Robert Derda jest zawodnikiem klubu MKL „Maraton” Świnoujście. 7 maja wziął udział w XIII Międzynarodowym Rudzkim Biegu 12 godzinnym w Rudzie Śląskiej. Bieg odbywał się po pętli mierzącej dokładnie 1309 metrów. Wystartowało 60 zawodników. Robert Derda zdobył drugą pozycję. Gratulujemy! Przeczytajcie jego relację z tego forsownego wysiłku.
”Do biegu 12 godzinnego dosyć solidnie się przygotowałem. Między innymi ustanawiając nowy rekord życiowy w Mistrzostwach Polski w maratonie 11 kwietnia w Dębnie. Do Rudy jechałem z myślą o zajęciu miejsca w pierwszej piątce i pobiciu mojego dotychczasowego rekordu wynoszącego 126,56 km.
Wystartowało nas 60 osób w tym również zawodnicy z Węgier, Czech i Litwy. Start nastąpił o godzinie 7:00. Ja zacząłem w miarę wolno żeby jak najwięcej sił zachować sobie na potem. Po pierwszych dwóch godzinach plasowałem się na 15 miejscu. Po trzeciej awansowałem na 13. A czołówka już była wtedy dosyć daleko przede mną. Przy czterech godzinach przesunąłem się jedno miejsce do przodu. 5 godzina biegu. Słońce zaczyna ostro przypiekać. Staram się tam gdzie jest to możliwe korzystać z cieni okolicznych budynków. Tu już zaczynają się kryzysy tych co za szybko zaczęli. Zaczynam się piąć do góry i na półmetku (po 6 godzinach) awansowałem na 4 miejsce.
Gdy minęła 7 godzina biegu i spojrzałem na wyniki, z radością stwierdziłem, że jestem już na 1 miejscu. Niesiony dopingiem koleżanek i kolegów biegaczy, przyspieszam. Jak się okazało później, to był mój błąd. Nastąpiła feralna 7:45 godzina biegu, gdy łapie mnie pierwszy skurcz. Byłem zmuszony przejść do marszu i przy punkcie odżywczym gdzie miałem swoje rzeczy łykam na raz 4 tabletki magnezu. Na jakiś czas ból przechodzi, a ja przechodzę do truchtania. Mam już zrobione w nogach 90 km, więc już niewiele zostało do mojego rekordu, a jeszcze zostało ponad 4 godziny czasu. Niestety dystans między mną a innymi zawodnikami już się nie powiększa, a nawet trochę zaczyna maleć. Tak jakoś mijają 2 godziny. Po 10 godzinach nastąpił prawdziwy kryzys. Mimo łykania magnezu. Skurcze łapią teraz częściej i na każdej pętli jestem zmuszony przechodzić do dłuższego marszu. Widząc to mój przeciwnik biegnący na 2 miejscu, który miał około 1,5 km straty znacząco przyspieszył i podczas mijania się na tzw. „agrafce” poinformował mnie żebym uważał na niego. Ja niestety nie mogłem w żadnym wypadku przyspieszyć. Ireneusz Czapiga dopadł mnie na 6 minut przed końcem biegu i już nie oddał prowadzenia do końca. Ja zająłem 2 miejsce w tym elitarnym biegu i cieszyłem się z pobicia nowego rekordu życiowego. Nabiegałem 132,25 km.
Podsumowując. Bardzo dobrze zorganizowany bieg przez Augusta Jakubika. Na punkcie odżywczym dużo napojów do wyboru, oraz słodkości i owoców. Podobno były też kiełbaski, ale ja nie miałem czasu na ich konsumowanie walcząc do końca o 1 miejsce. Nie udało się, ale cieszę się z 2 miejsca, bo jeszcze nigdy takiego nie zdobyłem tej rangi zawodów. Dodam jeszcze, że podczas tego biegu Aleksandra Niwińska pobiła nowy rekord Polski kobiet, zajmując znakomite 5 miejsce open.
Teraz mentalnie, bo fizycznie na razie krwiaki i bąble na stopach przeszkadzają, będę przygotowywał do biegu 48 godzinnego który odbędzie się już za 3 tygodnie w Katowicach, podczas którego chcę pokonać barierę 300 km.”
Oto pierwsza 10 biegu 12 godzinnego:
1. 132.362 km Czapiga Ireneusz, KWK Wujek Świętochłowice POL 1966
2. 132.250 km Derda Robert, TT Szczecin / MKL “Maraton” Świnoujście POL 1972
3. 130.547 km Jagieła Adam, AZS AWF Katowice POL 1973
4. 130.540 km Prokopczuk Adam, TT Szczecin POL 1979
5. 127.204 km Niwińska Aleksandra, AZS AWF Katowice POL 1986
6. 126.307 km Strykowski Jarosław Drużyna Szpiku Poznan POL 1967
7. 125.835 km Szostak Mariusz, 18Bdsz Bielsko-Biala POL 1973
8. 124.491 km Sieja Marcin, Agros Zary POL 1962
9. 123.507 km Jakubik August, Pogoń Ruda Śląska POL 1959
10. 120.657 km Szynal Pawel, Lks Olymp Błonie POL 1973
Robert Derda