iswinoujscie.pl • Sobota [14.05.2011, 09:12:27] • Świnoujście

„Ocean 650” już w Anglii !!!

„Ocean 650” już w Anglii !!!

fot. internet

Kapitan Radosław Kowalczyk znany jest dobrze braci żeglarskiej w Świnoujściu. Od lat regularnie uczestniczył w imprezach takich jak regaty Unity Line czy reaktywowane niedawno Bałtyckie Regaty Żeglarzy Samotnych. Obecnie odbywa jeden z najważniejszych w tym roku dla polskiego żeglarstwa rejsów. W „łupince” pod nazwą „Ocean 650” pokonuje Atlantyk jako jeden z uczestników transatlantyckich regat najmniejszych jachtów. Właśnie otrzymaliśmy email z informacją od dzielnego kapitana. Na jego szlaku znalazła się Wielka Brytania gdzie spotkał się z uczestnikami UK Fastnet Race. Jego korespondencję czyta się raczej jak fragment dziennika pokładowego. Trudno jednak wymagać by na miniaturowym pokładzie powstawała beletrystyka…

Email zaczyna się od słów:
Data: 12 maja 2011 14:56
Temat: Dotarliśmy do Anglii...
Kpt Kowalczyk pisze dalej;
Port Royal Western Yacht Club przywitał nas iście po królewsku. Oczywiście nie ma tu żadnych fajerwerków, ale są porządne prysznice, pralnia, internet i zaciszny port. Po survivalu we Francji wreszcie trochę cywilizacji :) Wreszcie normalnie :)

Pod francuskiej stronie Kanału Angielskiego podebraliśmy Krzyśka na pokład i o 10 rano we wtorek wyruszyliśmy z Douarnenez w drogę na północ. Przepłynęliśmy niebezpieczny, płytki i wąski Kanał Du Four (okolice Brestu) z dużymi pływami i oceanicznym rozkołysem, oraz autostradę statkową na Kanale Angielskim. Dwa pasy pędzących statków z prędkością od 12 do 25 węzłów i my w poprzek ledwo się poruszając z prędkością 6 węzłów. Odczucie jak królik na autostradzie :). Statki jeden za drugim nie skręcając i nie zwalniając i to w trzech pasach w każdą stronę. Na środkowym "pasie zieleni" dodatkowo rybacy trałujący sieci. Na szczęście to nie regaty, więc zygzakiem wolno naprzód. W ten rejon wpłynęliśmy o 1 w nocy i ok 5 już byliśmy na poboczu na drugiej stronie. Dobry trening dla samotnika (Krzych i Tomek smacznie spali całą noc :). Do Plymouth dopłynęliśmy następnego dnia o 1700.
Stoimy w słynnym RWYC, skąd startowały pierwsze w historii transatlantyckie regaty samotników przez Atlantyk. Swoją historią sięgające pierwszych samotniczych prób tej najdurniejszej formy żeglarstwa i roku 1960 kiedy to wszystko się zaczęło. (popatrzcie na zdjęcie)

Przy jachcie dużo pracy. Instalujemy okucia i przesuwamy inne na odpowiednie miejsca. Jeszcze sporo czasu do regat, ale wstępne pogody mówią o silnym wierze z zachodu, więc znowu pod wiatr. I to pod wysoką atlantycką falę. Jacht, i my pewnie też, dostaniemy w kość. Staramy się przygotować tak dobrze jak to tylko możliwe. Przegląd wszystkich elementów jachtu obowiązkowy. Coś mi mówi, że to będzie żeglarskie "niedźwiedzie mięso".

Przed Radosławem Kowalczykiem 8000 kilometrów morskiego szlaku z Francji do Brazylii. Regaty Mini Transat to najtrudniejsze regaty transatlantyckie na świecie, rozgrywane na najmniejszych jachtach oceanicznych prowadzonych przez jednego żeglarza i bez pomocy z lądu. Trzymamy kciuki!!!

Źródło: https://www.iswinoujscie.pl/artykuly/18097/