Poczta Polska nie jest bogatą firmą. Jej szefowie ratują się jak mogą. Słynna była sprawa z roznoszeniem ulotek. Listonosze, którzy i tak nie mają lekkiej pracy, musieli roznosić dodatkowo ciężkie reklamowe pisemka.
fot. Adam Strukowicz
Zastanawialiście się czasem czemu listy (te tradycyjne, nie maile! – przypominamy zwłaszcza tym całkowicie wciągniętym w wirtualny świat) idą tak długo? Bez względu czy nadamy je priorytetem czy nie. Być może dlatego, że listonosze gubią je przez dziurawe worki... Zanim je odnajdą, odszyfrują do kogo są adresowane (a bo to pada ciągle, błoto się robi), to trwa!
Poczta Polska nie jest bogatą firmą. Jej szefowie ratują się jak mogą. Słynna była sprawa z roznoszeniem ulotek. Listonosze, którzy i tak nie mają lekkiej pracy, musieli roznosić dodatkowo ciężkie reklamowe pisemka.
fot. Adam Strukowicz
- Nie wszystkim też podobały się sklepiki, jakie powstały na pocztach – mówi jedna z mieszkanek. – Klientom tak, bo jest tam taniej, ale były głosy, że przez to, iż część pracowników musi sprzedawać figurki, rajstopy i mydło, to musimy stać w niebotycznych kolejkach po znaczki.
Okazuje się, że pomysłem na „zarabianie” jest też oszczędność do granic możliwości. Bo ileż może kosztować nowy worek?