Jak mówi pan Kazimierz Wasilewicz, który wraz z żoną Wiesławą zapoczątkował aktywne spędzanie czasu, od kiedy chodzi z kijami zdrowie aż kipi.
- Nawet kataru nie mam – dodaje z uśmiechem.
W grupie uprawianie tej dyscypliny sportu jest zapewne zabawniejsze i bardziej motywujące. Z reguły dzielni amatorzy nornic walkingu przemierzają trasę nad morze w półtorej godziny.
- A jeśli szukamy bursztynów to w dwie – żartują.