- W wielu miejscach jest tak, że nie ma jak przejść. Po jednej i drugiej stronie ulicy są kałuże. Na jezdni tyle wody, że każdy samochód ochlapuje przechodniów od stóp do głów – mówi jedna z mieszkanek dzielnicy.
fot. Czytelnik
Brak kanalizacji deszczowej na prawobrzeżu daje się we znaki mieszkańcom Warszowa. Po każdej ulewie (a niekiedy i zwykłym średnim deszczu, ale padającym przez dłuższy czas – co jest normalnym zjawiskiem a nie jednorazową klęską żywiołową jak widzą to urzędnicy) ulice i chodniki zamieniają się w jeziora.
- W wielu miejscach jest tak, że nie ma jak przejść. Po jednej i drugiej stronie ulicy są kałuże. Na jezdni tyle wody, że każdy samochód ochlapuje przechodniów od stóp do głów – mówi jedna z mieszkanek dzielnicy.