W piątek niebo nad Świnoujściem zasnuło się ołowianymi chmurami. Z nieba leciały na ziemię hektolitry wody. Jej ilość wystarczyłaby wielokrotne podlanie całej miejskiej zieleni w Świnoujściu. Najwyraźniej jednak odpowiedzialni za utrzymanie zieleni ludzie uznali, że przy okazji można podlać na zapas nowe parkowe rabaty.
Lało się więc z ziemi i z nieba jednocześnie. Laik z głębi kraju mógłby sobie wytłumaczyć tą niezwykłą rozrzutność. „W końcu mieszkają na wyspie to wody im nie brakuje”- powiedziałby. My jednak wiemy, że właśnie w wyspiarskim mieście mamy wielkie kłopoty z zaopatrzeniem wodę. Przypominamy sobie nawet apele o oszczędzanie, ograniczenie mycia samochodów, podlewania działek itp. Okazuje się jednak, że władze próbują nauczyć oszczędności mieszkańców choć źródła prawdziwej oszczędności leżą np. w zakręceniu kurka… parkowego nonsensu.
A może mylimy się i podwójne podlewanie ma swoje głębokie uzasadnienie?! Na przykład potrzebuje go system parkowej melioracji. Bo w końcu kilometry rowów i przepompownie wolą nadmiar aniżeli niedomiar wilgoci…