- Bosman oraz inni pracownicy mariny nie mają prawa nakładać jakichkolwiek sankcji na osoby, które wbrew zakazowi łowią ryby z nabrzeży przystani. Nie mają nawet możliwości prawnej ich legitymowania – mówi Karelus.
Pozostaje więc jedynie poinformowanie policji lub straży miejskiej. Te działania nie przynoszą jednak długotrwałego efektu. Wędkarze bowiem czekają… i gdy tylko radiowóz odjedzie, wracają na nabrzeże.