Niech zatem wspomnienia rozświetlają nam dziś chwile spotkań z czymś co wielu ludzi na ziemi widzi jak czarną komnatę, wilgotną od łez. Nie, nie tak ich spotkajmy! Wspomnijmy dobrotliwe rady dziadka, złote serce babci. Ustawiając chryzantemy wspominajmy róże, niezapominajki, które kochali.
W pogańskich wierzeniach, nasi przodkowie przypisywali często światłu cechy bóstwa. W chrześcijaństwie bożków nie uznajemy ale ten jeden dzień w roku światło jest najważniejsze. Rozpalamy go jak lampkę by przywołać pamięć, jakby rozświetlić kartkę w starym albumie ale też jak latarnię by wskazała drogę zbłąkanym żeglarzom poszukującym rajskiego portu.
Dziadunio miał już może dość życia z dręczącą chorobą, babcia nie chciała już dłużej ukrywać cierpienia wciśnięta w bujany fotel samotności. Być może zbyt wcześnie o nich zapomnieliśmy za życia by teraz wzruszać się wspomnieniami…(!?)
Ale nasze myśli pobiegną dziś także do tych, którzy przedwcześnie, niespodziewanie, niezapowiedzianie zatrzasnęli za sobą drzwi. To dobra okazja by stanąć także przed lustrem nagrobka. Jak wyglądamy w nim z tą naszą śmieszną niecierpliwą codziennością?
Wielu z nas dopadną dziś pytania o sens, logikę, znaczenie. Pytania bezsensowne o ile ich sens zależeć by miał od znalezienia prostej odpowiedzi. A jednak mają sens – jest nim sensu... poszukiwanie!
Niejeden z nas stanie dziś nad świeżym, bolącym grobem. Trudno, chwile po rozstaniu powstrzymać łzy. Pamiętajmy jednak, że nasi bliscy, tam daleko, w nieznanym wymiarze oczekują także naszego uśmiechu. Uśmiechnijmy się do nich i… do siebie. To może być najjaśniejszy znicz jaki może dziś zapalić!