„Zaleje cię mnogość wielbłądów, dromadery z Madianu i Efy. Wszyscy oni przybędą ze Saby, zaofiarują złoto i kadzidło"- pisał w swoim proroctwie jeden z najczęściej cytowanych proroków starego testamentu – Izajasz. I tak, już wiele lat przed narodzeniem bożego dzieciątka, rodziła się legenda Trzech Króli. I jak w każdej, także w tej kiełkowało też ziarno prawdy. Prawdy na tyle mocnej, że żyje do dziś, a znakiem tego są choćby litery K M B, którymi znaczymy nasze drzwi poświęconą kredą. To inicjały Kacpra Melchiora i Baltazara – zdziwionych lecz także – pełnych wiary gości stajenki.
Legenda z XII w. głosi, że w wieku VI relikwie Trzech Magów miał otrzymać od cesarza z Konstantynopola biskup Mediolanu, św. Eustorgiusz. Do Konstantynopola zaś miała je przewieźć św. Helena cesarzowa (ta sama, która po prawie trzystu latach odnalazła oryginalny krzyż męczeński gdzieś na górze Golgoty wyglądający, jak nowo wyciosany. Chyba to jeden z pierwszych legendarnych cudów po śmierci Chrystusa). W roku 1164 Fryderyk I Barbarossa po zajęciu Mediolanu za poradą biskupa Rajnolda z Daszel zabrał je z Mediolanu do Kolonii, gdzie umieścił je w kościele św. Piotra. Zwrócono je jednak później Mediolanowi. Co później z nimi się stało nie wiadomo. To kolejna tajemnica w historii, której Tajemnica właśnie odgrywa rolę najważniejszą.