Piszę do Państwa, gdyż nie wiem, z innymi rodzicami , co robić - zaczyna swój list nasza Czytelniczka. - W Szkole Podstawowej nr 4 od kilku miesięcy panuje dosłownie plaga wszawicy. Rodzice są bezradni. Co wyleczymy własne dzieci, zaraz od nowa. Zabezpieczamy ich głowy specjalnymi preparatami, ale nie wiemy na jak długo to pomoże, gdyż nikt w szkole z tym nic nie robi, a wszawica się rozprzestrzenia.
Co na to Urząd Miasta?
Rzecznik prezydenta przyznaje, że w placówce odnotowano w tym roku przypadki wszawicy u dwojga dzieci.
- Więc nie można tu mówić o żadnej pladze - mówi Robert Karelus. - Obecnie, zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia, pielęgniarka w przedszkolu czy szkole nie może, jak to było przed laty, bez zgody rodziców sprawdzać głowy uczniów pod kątem czystości. Dlatego też zwykle, na początku roku szkolnego, dyrektorzy placówek proszą rodziców o pisemne wyrażenie zgody w tej sprawie. Niestety nie wszyscy rodzice się na to zgadzają. Bez względu jednak na to, w każdej placówce, w przypadku zachowania dziecka, które mogłoby wskazywać, że może mieć wszy, wzywani są jego prawni opiekunowie, którzy powinni je zabrać ze szkoły czy przedszkola i wyleczyć, zanim ponownie zacznie uczęszczać na zajęcia oraz kontaktować się z innymi uczniami. Jeżeli nie mają środków na leczenie, otrzymują je za pośrednictwem szkoły z MOPR.