Ojciec Piotrka ze łzami w oczach przyznaje, że jego syn nie był anonimowy. Był nastolatkiem który pomimo wrodzonej niepełnosprawności, miał wielką motywację do życia, plany na przyszłość i potrafił walczyć o normalne życie z chorobą.
- Piotrek planował iść na studia, na wydział prawa. Był niepełnosprawny od urodzenia. Pomimo to, walczył o każdy dzień aby nie odstawać od swoich pełnosprawnych rówieśników. Niestety, nie dał rady walczyć z czterema oprawcami, którzy go zwabili aby zabić... - kończy ze łzami w oczach ojciec Piotra.
Jak się okazuje, sprawcy zwabili Piotra pod pretekstem przesyłki dla jego brata.
- Zadzwonili do niego i powiedzieli że mają przesyłkę dla jego brata. Piotruś powiedział że ją odbierze i wyszedł. Mieli się spotkać pod sklepem Stokrotka przy ulicy Matejki. Gdy był w mieszkaniu, zaczęli go bić i kopać. Na koniec zabili go wbijając mu nóż. W czterech znęcali się nad moim niepełnosprawnym synem, a na końcu go zabili - dodaje.