iswinoujscie.pl • Niedziela [19.02.2017, 18:31:28] • Międzyzdroje
Z cyklu „Jak zdobywano polski Dziki Zachód” - wspomina Andrzej Ryfczyński

fot. Andrzej Ryfczyński
Inspiracją tego tematu byli młodzi naukowcy w tym dr Piotr Oleksy, który wychował się w Lubinie.
7 listopada 2016 roku w Bibliotece Publicznej w Międzyzdrojach była prezentowana gra planszowa „Archipelag pamięci” oraz platforma internetowa, dzięki której można poznać najciekawsze opowieści dotyczące naszego regionu. Właśnie wtedy, podczas prezentacji tej gry dowiedziałem się, jak zdobywano „Dziki Zachód” po 1945 roku.

fot. Andrzej Ryfczyński
Tuż po wojnie pierwsi osadnicy określili ten teren jako raj na ziemi, ale kiedy przyjechała druga tura Polaków stwierdziła, że to ruina. Stało się tak dlatego, że szabrownicy kradli co tylko można było w Centralnej Polsce sprzedać. Do tego przyczynili się też Rosjanie, którzy demontowali i zabierali wszystko co dało się wziąć, nawet transformatory i tory kolejowe. Trwało to aż do ustalenia granic zachodnich państwa, śmierci Stalina i powrotu Władysława Gomułki. Po październiku 1956 roku zaczęto odzyskane Pomorze odbudowywać, a tereny Lubina i Wapnicy stały się piękne i użyteczne. Powstało wiele ośrodków kolonijnych, a na zdewastowanej cementowni zrobiono duży ośrodek wypoczynkowy dla młodzieży pod patronatem partyjnym ZSM.

fot. Andrzej Ryfczyński
Do Lubina i okolic chętnie przyjeżdżały różne delegacje partyjne i rządowe, by się chwalić pięknymi terenami. Pamiętam jak pod koniec lat 60. byłem na takich spotkaniach w tym ośrodku, kiedy to dygnitarze jeździli limuzynami marki wołga, czy nieosiągalna tatra. Pamiętam jak wszystkich zaprowadzili na wzgórze „Zielonka”. Był zachwyt i plany dalszego rozwoju. Wielu to się nie podobało, ale tak było i funkcjonowało. To były czasy, których nikt prawie nie akceptował, jednak trudno było to zmienić w represyjnym kraju, gdzie tysiące wojsk okupacyjnych stało w Polsce. Niechciany ustrój jednak funkcjonował.