W piątek przed godziną 23:00 do stacji Orlen podjechały "na oparach" dwa auta BMW, stanęły po obu stronach dystrybutora i zatankowały. Jak opowiadają pracownicy stacji, mężczyźni mogli mieć około 25 lat, obaj mieli kaptury, które skrywały ich twarze, chociaż jeden zakrył się nieco później - był przez chwilę widoczny.
Samochody zostały zatankowane ponad 100 litrami benzyny - w jednym baku znalazło się 51l a w drugim 62l. Koszt paliwa z pewnością nie przysporzy złodziejom chwały w ich "karierze". Po napełnieniu baków zakapturzeni kierowcy z fasonem i piskiem opon uciekli. Prawdopodobnie posługiwali się kradzionymi tablicami rejestracyjnymi. Policyjna obława niestety nie przyniosła efektu - BMW na kradzionym paliwie ulotniły się pod osłoną nocy.
Wygląda na to, że "pomysłowi" kierowcy w kapturach zapragnęli szczypty adrenaliny, a nie mogąc rozpędzić się na oparach, zrobili to, co podpowiedziała uboga fantazja. Kaptury spełniły swoje zadanie i można było poczuć się "kimś". Jakiej wysokości łupem będą się chwalić pomysłowi chłopcy w kapturach?