www.technoblog.pl • Czwartek [04.12.2008, 05:39:04] • Świat

Google zmienia nam mózgi na potęgę

Google zmienia nam mózgi na potęgę

Mózg czytającego książkę i mózg używającego wyszukiwarki rys. UCLA ( fot. internet )

Wystarczy kilka dni, żeby mózg człowieka, który nigdy nie korzystał z internetu utworzył nowe połączenia usprawniające korzystanie z wyszukiwarki - wynika z badań wybitnego kalifornijskiego neurologa. Zazwyczaj dorosły mózg nie jest taki plastyczny, jednak nowoczesne technologie mają na nas olbrzymi wpływ.

Łukasz Partyka

Marta Klimowicz walczyła tu niedawno z tezą, że Google nas ogłupia. Tymczasem ja miałem akurat okazję porozmawiać z profesorem Garym Smallem z UCLA. Ten ekspert od starzenia się mózgu uważa, że internet i komputery gwałtownie przyspieszyły ewolucję naszego mózgu. Mój artykuł można przeczytać w "Gazecie Wyborczej", ale na opis ostatnich eksperymentów profesora zabrakło tam miejsca, a to akurat świetne uzupełnienie tekstu Marty (zauważył to też ktoś na forum).

Prof. Gary Small ostrzega w swojej nowej książce przed przepaścią jaką nowoczesne technologie wykopały między młodym pokoleniem a dorosłymi. To, co komputery robią z dziećmi, jest wręcz niepokojące.

Tymczasem internet może mieć też moc uzdrawiającą.

Ostatnie badania zespołu z UCLA dowodzą, że zwykłe wyszukiwanie informacji w Google wywołuje niezmiernie szybko powstanie w dorosłym mózgu nowych połączeń. Internet może więc spowolnić proces starzenia się szarych komórek i warto z tego korzystać. Na co dzień Small walczy bowiem z Alzheimerem i innymi zmorami starzejących się społeczeństw bogatej Północy.

Najnowsze eksperymenty prowadzone przez jego zespół dotyczyły wyszukiwarki Google. Okazało się, że mózgi dorosłych osób w ciągu paru dni mogą wykształcić nowe połączenia odpowiedzialne za sprawne wyszukiwanie informacji w sieci. Zgodnie z nieopublikowanymi jeszcze obliczeniami, dotyczy to również osób, które wcześniej nie miały do czynienia z internetem.

- Te badania pokazują, że można stymulować starzejący się mózg. Niekoniecznie za pomocą wyszukiwarki internetowej. Trwają prace nad wieloma programami komputerowymi, które będą to robić lepiej - komentuje uczony.

Tymczasem wiele miejsca w swojej książce profesor poświęca radom dla dorosłych: jak nadrabiać technologiczne zaległości, nie dając się zwariować.

- Technologie są fajne, jeśli zachować umiar - podkreśla, gdy jego komórka ćwierka kolejnym sms-em.

Problem w tym, że ciągle słabo zbadane kwestie uzależnienia od technologii, a przede wszystkim - ich olbrzymi wpływ na młode, bardzo plastyczne mózgi dzieci są wodą na młyn krytykowanych przez Martę Klimowicz wieszczów upadku kultury.

To przecież jest dramatyczna zmiana - to jest do pewnego stopnia koniec świata książek i omnibusów, jakim znaliśmy go do tej pory. Taka rewolucja (i skok ewolucyjny w ścisłym sensie darwinowskim, jeśli wierzyć Smallowi) może być przez wielu tradycjonalistów postrzegana jako głupienie całego pokolenia. Czytając o eksperymentach neurologów wcale nie dziwię się Keenowi, choć nie zgadzam się z nim.

Nie zgadzam, ale sam nie noszę komórki i wyłączam komunikatory i powiadomienia o nowej poczcie, bo już dawno przeczytałem, że one de facto obniżają IQ (a mówiąc po ludzku - rozpraszają i stresują). Po prostu lubię określony poziom higieny komunikowania się, ale nie potępiam geeków, którzy sprawnie funkcjonują w tym, co dla mnie jest już chaosem.

Być może żyjemy w okresie przejściowym.

Small obawia się, że pokolenie obecnych dwudziestokilkulatków może przez całe życie unikać rozmów twarzą w twarz i komunikację zapośredniczoną przez rozmaite media uważać za mniej stresującą, przyjemniejszą i efektywniejszą.

Mój rozmówca nie sprawiał jednak wrażenia pesymisty. Na wyznanie, że jego książka trochę mnie przestraszyła, odparł, że chciał tylko przykuć uwagę czytelnika, ale nie wierzy w epidemię ADHD, powszechną degenerację mózgów i upośledzenie zdolności społecznych u młodzieży.

Media przecież wciąż gwałtownie się rozwijają i powoli odchodzimy od komunikacji czystym tekstem. A są jeszcze coraz bardziej zaawansowane awatary i rozmowy wideo. Small wiele sobie w dodatku obiecuje po interfejsach komputer-mózg, które mogą wkrótce umożliwić nam wspomaganą sprzętowo telepatię.

Tymczasem profesor pomaga tworzyć programy, które wzmacniają pamięć staruszków i pomagają im się odnaleźć w nowym pejzażu medialnym.

Źródło: https://www.iswinoujscie.pl/artykuly/7539/