Srebrny samochód zaparkowany w poprzek – niby na moment, niby „bo trzeba się zapakować” – ale efekt jest jeden: piesi muszą schodzić na jezdnię albo przeciskać się bokiem. A to tylko jeden z wielu przykładów, którymi mieszkańcy Lutyckiej są już zwyczajnie zmęczeni.
– Człowiek idzie z dzieckiem w wózku i nagle nie ma jak przejechać. Starsza osoba o lasce? Też nie przejdzie. A właściciel auta? Gdzieś zniknął. I tyle go widzieli – żali się jedna z mieszkanek okolicy.
Podobnych skarg jest więcej.
Niektórzy sugerują, że problemem nie jest brak miejsc, a brak wyobraźni. – Ludzie nie zdają sobie sprawy, że swoją wygodą utrudniają życie innym. To nie jest "na chwilę", to jest po prostu brak kultury – mówi inny mieszkaniec.
Tymczasem mieszkańcy apelują: "Szanujcie pieszych. Bo jutro to może być wasze dziecko, wasza babcia, wasza żona z wózkiem."