W sobotę, tuż po godzinie 16:00, służby ratownicze zostały powiadomione o możliwym zaginięciu jednego z plażowiczów w Świnoujściu. Zgłoszenia dokonała zaniepokojona rodzina, która nie mogła odnaleźć swojego bliskiego. Z uwagi na to, że zaginiony mógł wejść do wody i nie wrócić – natychmiast uruchomiono procedury ratunkowe.
Z głośników radiowęzła popłynęła prośba o utworzenie tzw. łańcucha życia. Błyskawicznie zareagowali inni plażowicze – dziesiątki osób weszło do wody i ustawiło się w szeregu, by pomóc w poszukiwaniach. Ich zaangażowanie i gotowość do działania zasługują na najwyższe uznanie.
Po kilkudziesięciu minutach napięcia i niepewności, sytuacja wyjaśniła się w sposób zaskakujący – zaginiony mężczyzna został odnaleziony… z dala od miejsca poszukiwań. Jak ustalili poszedł się napić.
Według relacji, plażowicz zamiast poinformować swoich bliskich o odejściu, postanowił „spróbować czegoś egzotycznego” – jak to określali z przekąsem inni wypoczywający. Efektem tej „Miami Vice” eskapady było postawienie na nogi ratowników i zaangażowanie dziesiątek ludzi, którzy działali w przekonaniu, że walczą o ludzkie życie.
Nieodpowiedzialność mężczyzny spotkała się z oburzeniem uczestników akcji. – Tego typu sytuacje pokazują, jak ważna jest rozwaga i odpowiedzialność, szczególnie w miejscach publicznych i nad wodą – komentował jeden z obecnych plażowiczów.
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze.