Tuż przy granicy Polski, około 6 kilometrów od Świnoujścia, odkryto jedno z największych złóż ropy naftowej w historii naszego regionu. Złoże o nazwie Wolin East kryje w sobie 22 miliony ton wydobywalnych węglowodorów – głównie ropy i kondensatu. Przeliczając to na jednostkę rynkową, mówimy o imponujących 161 milionach baryłek ropy naftowej.
Według prognoz na rok 2025, cena jednej baryłki ropy typu WTI ma oscylować w granicach 56–73,5 USD, a średnio wynosić około 65 USD. Przy tej wartości, całkowity potencjalny przychód ze sprzedaży surowca z Wolin East to ponad 10,48 miliarda dolarów. To kwota, która może wywołać zawrót głowy – zwłaszcza, że mówimy o zasobach tuż obok Świnoujścia.
Tempo wydobycia również robi wrażenie. Jeśli eksploatacja złoża Wolin East potroi obecny poziom krajowego wydobycia (szacowany na maksymalnie 48 tysięcy baryłek dziennie), surowca wystarczy na około 9,2 roku ciągłej produkcji.
Mimo że złoże znajduje się tak blisko Świnoujścia, miasto – ku rozczarowaniu wielu – nie otrzyma bezpośrednich korzyści finansowych z jego eksploatacji. Jak wynika z przepisów, złoża te położone są na wodach terytorialnych i objęte są koncesją państwową. To oznacza, że wszelkie wpływy z wydobycia trafią do budżetu centralnego, a nie do lokalnego samorządu.
Gmina Świnoujście może liczyć jedynie na pośrednie korzyści, takie jak ewentualne inwestycje towarzyszące czy dodatkowe miejsca pracy. Jednak bez konkretnych zapisów w ustawie lub umów partnerskich, trudno dziś mówić o realnym zysku dla lokalnej społeczności.
W skrócie: mamy pod nosem miliardowe złoże, ale bez gwarancji, że cokolwiek z tej fortuny popłynie do miasta.