To nie był film na TikToka, choć mógłby nim być. Młody chłopak – nazwijmy go roboczo Hulej – jadąc środkiem ulicy, uniósł przednie koło hulajnogi, balansując wystawił nogę w bok niczym tancerz w balecie. Przez chwilę wyglądało popisowo. Ale zaraz potem przyszła refleksja.
To normalna droga publiczna, z ruchem samochodowym, pieszym i coraz częściej także... hulajnogowym. A jazda na jednym kole, środkiem pasa, w dodatku bez kasku czy jakiegokolwiek zabezpieczenia – to nie tylko igranie z losem, ale i łamanie przepisów.
Bo choć wielu z nas pamięta czasy młodości, kiedy i my „szaleliśmy” na rowerach, to dziś obowiązuje nieco inna rzeczywistość – bardziej gęsta, szybsza i wymagająca.
Nie chodzi o to, by młodym wszystkiego zabraniać. Chodzi o to, by nie trzeba było potem stawiać zniczy.
A Wy – co sądzicie? Czy powinniśmy przymykać oko na takie małe wybryki w imię „uroków młodości”? Czy może jednak warto dać jasno do zrozumienia, że na ulicy nie ma miejsca na pokazówki?