Na ogonie dwupłatowca widniała biało-czerwona szachownica, ale jego pilot nie był Polakiem. Był Amerykaninem. Miał 27 lat i nazywał sie Harmon Rorison.
fot. internet
Okolice Tarnopola, 5 marca 1920 roku Dwupłatowy myśliwiec Albatros wystartował na rutynowy lot zwiadowczy z lotniska pod Tarnopolem. Nabrał wysokości i skierował się w stronę Baru. Po kilkunastu minutach lotu wzrok pilota przyciągnęły małe błyski na ziemi. Zniżył lot i po chwili zrozumiał - to słońce odbijało się w bagnetach sporego oddziału żołnierzy. Położył dwupłatowca w ciasny skręt, zawrócił i wyrównawszy lot nacisnął spust karabinu maszynowego. Na ziemi wybuchła panika. Nędznie ubrani żołnierze zeskakiwali z taczanek szukając schronienia w przydrożnym rowie. Pilot z satysfakcją przyjrzał się swojemu dziełu, po czym wyciągnął ze schowka małą bombę i cisnął na tory kolejowe tuż przed nadjeżdżający pociąg pancerny. "Eat this, bolos!" pomyślał i zawrócił myśliwca w stronę Tarnopola.
Na ogonie dwupłatowca widniała biało-czerwona szachownica, ale jego pilot nie był Polakiem. Był Amerykaninem. Miał 27 lat i nazywał sie Harmon Rorison.
Zaraz, zaraz... A co ten Jankes robił w 1920 roku na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej?
Ta historia zaczyna się 140 lat wcześniej, podczas wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. W krwawej masakrze pod Savannah w Georgii ciężko ranny zostaje twórca amerykańskiej kawalerii generał Kazimierz Pułaski. Podczas szarży na stanowiska Anglików otrzymał postrzał z kartacza. Stało się to na oczach pułkownika Armii Kontynentalnej Johna Coopera, który natychmiast zeskoczył z konia i na własnych rękach wyniósł rannego przyjaciela spod ostrzału. Pułaskiego przetransportowano na okręt "Wasp", gdzie mimo wysiłków lekarzy i ku rozpaczy Johna zmarł dwa dni później. Stojąc nad ciałem poległego przyjaciela John Cooper przysiągł sobie, że kiedyś spłaci dług, jaki Ameryka zaciągnęła wobec Polaka.
Ta przysięga wraz z historią przyjaźni Johna i Kazimierza stały się legendą rodziny Cooperów. Portret Pułaskiego wisiał na honorowym miejscu w ich posiadłości w Jacksonville na Florydzie, a wydarzenia spod Savannah wracały co roku w opowiadaniach podczas Święta Dziękczynienia. W 1893 roku urodził się prawnuk Johna - Merian Cooper.
Czytaj więcej:
blogbiszopa.blog.onet.pl/Splacony-dlug,2,ID405543536,n
Ups.. Zaskoczyła mnie ta opowieść. Ciekaw jestem ile jeszcze takich" zagranicznych" akcentów historia wytłumiła. Szkoda bo warto wiedzieć.
A co dalej z Alice Cooper?