Angel oglądał w weekend film dokumentalny na temat ataków z 11 września 2001 roku i raczył się alkoholem, gdy jego wzburzenie bezczynnością amerykańskiego rządu sięgnęło zenitu. Postanowił wysłać do Białego Domu pełną krytyki wiadomość. Problem w tym, że był pijany i nie zastanowił się, jak swój stan emocjonalny ubrać w słowa dyplomatycznie, więc w treści maila znalazło się obelżywe określenie prezydenta USA.
Jak podaje "The Sun", FBI skontaktowała się z brytyjska policją. Funkcjonariusze odwiedzili 17-latka w domu w angielskim Bedford, zrobili mu zdjęcie, poinformowali, że zrobił coś, "czego nie można zaakceptować" i że otrzymał dożywotni zakaz wjazdu do USA.
Rzecznik policji w Bedford potwierdził, że funkcjonariusze odwiedzili Angela w domu i poinformował, że nastolatkowi nie zostały postawione żadne zarzuty. Joanne Ferreira z amerykańskiego Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego powiedziała, że "Jest 60 powodów, z jakich można otrzymać zakaz wjazdu do USA".
i gdzie tu amerykańska demokracja?
oho! to juz wielkiego wodza i przywódcy nowego świata nie można krytykować?
Po co tam jechać?Są lepsze miejsca i do życia i do zarabiania i do zabawy!
albo meksyk xd
no, a u nas nawet w mediach robienie z prezydenta karła który nic nie wie i ośmiesza kraj, to nic złego
wjedzie sobie przez Kanadę jak zechce.