Gdy bia³y kad³ub „Kapitana Borchardta” zbli¿a³ siê do kei w pi±tek 29 wrze¶nia do nabrze¿a ¶winoujskiej mariny bosman przystani w spokoju oczekiwa³ kolejnego go¶cia. -”No kogo jak kogo ale tego kapitana niczego nie musimy uczyæ”-mrukn±³ pod nosem do cumownika. W tej chwili z wieczornej zas³ony wynurzy³ siê korpus ¿aglowca, a nadwodn± ciszê przeszy³ g³os. -”Cumê dziobow± przygotowaæ!”. To by³ g³os jachtowego kapitana ¿eglugi wielkiej Ziemowita Barañskiego. W³a¶nie pod jego komend± „Kapitan Borchardt” bezpiecznie zawiesi³ cumy na polerach . Szczê¶liwie, tak jak przed laty gdy Pogoria” przez 8 miesiêcy pod jego komend± buja³a siê do oceanicznych portów albo gdy „Chopinem” okr±¿y³ Amerykê Po³udniow± pokonuj±c ponad 25 tysiêcy mil w jednym rejsie! Dzi¶, swoj± marynarsk± karierê koñczy najpiêkniej kontynuuj±c dzie³o patrona ¿aglowca, którym dowodzi. Bo przecie¿ kpt ¿.w. Karol Olgierd Borchardt spor± czê¶æ swojej s³u¿by po¶wiêci³ morskiemu wychowaniu m³odzie¿y, a ¶wiadectwo tego odnale¼æ mo¿emy w ksi±¿ce „Znaczy kapitan”. Wychowuj± siê na niej kolejne pokolenia m³odych wilków morskich. By jednak nauczyæ siê morza trzeba wej¶æ na pok³ad. Na przyk³ad, na pok³ad „Borchardta”, którego dowódca swoj± pierwsz± ³ódkê cumowa³ na sztucznym jeziorze w pobli¿u Skar¿yska Kamiennej. W 1948 roku trudno mu by³o nawet wyobraziæ sobie, ¿e mo¿e byæ piêkniejszy ship od budowanej w³asnorêcznie ¿aglówki i morze wiêksze od tego jeziora nazywanego Zalewem Rejowskim.czytaj