Nazwa zespołu „No Hay Banda” (Zespołu którego nie ma) inspirowana filmem Davida Lyncha „Mulholland Drive” nawiązuje do ciągłych zmian składu i zawieszania działalności w początkowym okresie funkcjonowania grupy. Zmieniali się przede wszystkim basiści, aż w końcu nie było ich wcale.

- Ostatnio wyszedł z kanału człowiek-zwierz Piotr Łukomski, postanowiliśmy dać mu miejsce na legowisku i basista już jest – mówią członkowie grupy. – Teraz on gra a klawiszowiec podczas koncertów może spokojnie wysyłać sms'y. Misiek dalej strzela miny jak dawniej i to się chyba nie zmienia. Ostatnio jednak zszedł ma dalszy plan.. Piotr nie daje mu niestety żadnych szans.. Nauczył się jednak nowych czarodziejskich sztuczek, niczym słynny Niedźwiadek Puppo, wiec chyba jest ciekawiej.

Nazwa No Hay Banda (H- bezdźwięczne, wg poprawnej wymowy, bo to w języku hiszpańskim jest) wpasowuje się również w psychodeliczny charakter muzyki grupy. Raczej zespół stroni od form prostych i banalnych starając się wnieść coś od siebie.

- Mamy nadzieję, że jakiś styl sobie wypracowaliśmy - przynajmniej tak nas oszukują – żartują członkowie grupy. – Naszym marzeniem jest cyrk na kółkach, filmy i uwiązane małpy na łańcuchach na scenie podczas naszych koncertów, póki co jednak tylko gramy i sobie stoimy albo siedzimy. Od rozwiązywania składu i pożegnania się z graniem zawsze ratowały nas sukcesy. Zaczęło się od wygrania "Generatora Szans" w 2006 roku podczas którego raczej na nic nie liczyliśmy a potem zdarzyły się koncert z Comą, potem Hey'em, czy Pogodno. Podczas kolejnej próby samobójczej dostaliśmy się do finału festiwalu Gramy 2007, podczas to którego zdobyliśmy "Nagrodę za najlepszy tekst" do utworu "Cisowa". Ucieszyliśmy się wielce i graliśmy dalej. Cały czas oczywiście w zespole trwały zmiany, bo to i repertuar i skład wirował.. Następnym zastrzykiem adrenaliny było wygranie konkursu organizowanego przez Pozytywne Studio Nagrań i Fabrykę Zespołów i oczywiście za sprawą wysłania płyty, której to szanse ocenialiśmy w kategoriach " straconych 3 zł na przesyłkę".. znowu los dał nam prztyczka w nos.

No i znowu trochę czasu minęło.. entuzjazm opadł nieco, bo przez chwilkę nic się nie działo. Się zdarzył finał Gramy 2008 jeszcze, ale już niestety nie zdobyliśmy żadnej nagrody, a ja nie pojechałem przez to na open'era. No a potem jeszcze fama 2009 i w międzyczasie kilka koncertów różnych też. Może i dużo tego nie było ale zawsze jest się czym pochwalić..

No i zbliżyliśmy się do momentu dnia dzisiejszego niemalże. Podczas kolejnych rozstań i kolejnego rozwiązywania składu zawzięliśmy się jednak i zamknęliśmy w śmierdzącej piwnicy wraz z basistą zwierzem i perkusistą z cyrkowymi sztuczkami i sobie robimy piosenki nowe, bo już zapomnieliśmy, ze się nowe robi, a nie tylko stare gra. I może jeszcze starczy nam sił, żeby to nagrać, to sobie posłuchacie. Albo nie.. A co poza tym? A jednak cos.. Obecnie jesteśmy związani z Pubem Karoseria w Szczecinie, w którym to teraz chyba najłatwiej nas usłyszeć, no i się zjawił z nikąd człowiek-gitarzysta: Tomek i karuzela kręci się od początku. Resztę krótkiej historii można śledzić na bieżąco.. może kiedyś dopiszemy ciąg dalszy a może będą już o nas pisać inni, albo więcej o nas nie usłyszycie.

Skład:
Grzegorz Grotnik - gitara, vocal,
Maciej Domagałło - klawisze,
Piotr Łukomski - bas,
Michał Słowiński - perkusja.
Tomasz Jeżycki - gitara,

www.myspace.com/nohaybandapl

źródło: www.iswinoujscie.pl