Email zaczyna się od słów:
Data: 12 maja 2011 14:56
Temat: Dotarliśmy do Anglii...
Kpt Kowalczyk pisze dalej;
Port Royal Western Yacht Club przywitał nas iście po królewsku. Oczywiście nie ma tu żadnych fajerwerków, ale są porządne prysznice, pralnia, internet i zaciszny port. Po survivalu we Francji wreszcie trochę cywilizacji :) Wreszcie normalnie :)
Pod francuskiej stronie Kanału Angielskiego podebraliśmy Krzyśka na pokład i o 10 rano we wtorek wyruszyliśmy z Douarnenez w drogę na północ. Przepłynęliśmy niebezpieczny, płytki i wąski Kanał Du Four (okolice Brestu) z dużymi pływami i oceanicznym rozkołysem, oraz autostradę statkową na Kanale Angielskim. Dwa pasy pędzących statków z prędkością od 12 do 25 węzłów i my w poprzek ledwo się poruszając z prędkością 6 węzłów. Odczucie jak królik na autostradzie :). Statki jeden za drugim nie skręcając i nie zwalniając i to w trzech pasach w każdą stronę. Na środkowym "pasie zieleni" dodatkowo rybacy trałujący sieci. Na szczęście to nie regaty, więc zygzakiem wolno naprzód. W ten rejon wpłynęliśmy o 1 w nocy i ok 5 już byliśmy na poboczu na drugiej stronie. Dobry trening dla samotnika (Krzych i Tomek smacznie spali całą noc :). Do Plymouth dopłynęliśmy następnego dnia o 1700.
Stoimy w słynnym RWYC, skąd startowały pierwsze w historii transatlantyckie regaty samotników przez Atlantyk. Swoją historią sięgające pierwszych samotniczych prób tej najdurniejszej formy żeglarstwa i roku 1960 kiedy to wszystko się zaczęło. (popatrzcie na zdjęcie)
Przy jachcie dużo pracy. Instalujemy okucia i przesuwamy inne na odpowiednie miejsca. Jeszcze sporo czasu do regat, ale wstępne pogody mówią o silnym wierze z zachodu, więc znowu pod wiatr. I to pod wysoką atlantycką falę. Jacht, i my pewnie też, dostaniemy w kość. Staramy się przygotować tak dobrze jak to tylko możliwe. Przegląd wszystkich elementów jachtu obowiązkowy. Coś mi mówi, że to będzie żeglarskie "niedźwiedzie mięso".
Przed Radosławem Kowalczykiem 8000 kilometrów morskiego szlaku z Francji do Brazylii. Regaty Mini Transat to najtrudniejsze regaty transatlantyckie na świecie, rozgrywane na najmniejszych jachtach oceanicznych prowadzonych przez jednego żeglarza i bez pomocy z lądu. Trzymamy kciuki!!!
Potwierdzam opinię przedmówcy, przepraszam nie doczytałem się. Istotnie zaliczył trasę choć nie zmieścił się w limicie czasu i jednak zgodnie z regulaminem regat kwalifikacyjnych otrzymał minimalną ilość punktów, ale jednak. Przebieg regat eliminacyjnych Plymouth Fastnet Plymuth można obserwować na stronie: www.rwyc.org/uk-mini-fastnet-6-50-tracking/ dużo ciekawiej niż na trasie regat włoskich. Już na początku widać, że Kowalczyk ma albo dziwna manierę wydłużania sobie optymalnej drogi, co dało się zaobserwować szczególnie na regatach we Włoszech. albo ma problemy z nawigacją. Teraz też oddala się od optymalnej trasy i zajmuje ostatnie miejsce wśród 6 jachtów prototypowych, co z resztą jeszcze o niczym nie świadczy. Jednak ilość punktów możliwych do zdobycia w tych regatach nie jest duża ze względu na małą ilość startujących jachtów. W tej sytuacji koszty udziału w eliminacjach do regat transatlantyckich będą niebagatelne.
Do 88.156.235: W Pornichet Radek ukończył caly wyścig, lecz nie zmiescil sie w czasie. Prawie to samo ale należy mu odddać sprawiedliwość wobec tego, że kilkunastu innych żeglarzy wycofało sie z tych trudnych w tym sezonie regat we Francji.
Dla niezorientowanych dodatkowe informacje: aby zakwalifikować się do regat transatlantyckich trzeba wziąć udział w szeregu" mini regat" kwalifikujących do tych najważniejszych: przez Atlantyk i samotnie. Na etapie włoskim Genua-Sardynia-Genua Kowalczyk zajął ostatnie 9 miejsce wśród prototypów, ale zyskał punkty do kwalifikacji. We Francji regaty (już samotne) na pętli z Pornichet do Pornichet poszły dużo gorzej. W samotnym rejsie Kowalczyk w regulaminowym czasie przebył połowę trasy i nie został sklasyfikowany. Za ten etap nie ma punktów. Etap angielski Fastnet płynie znowu w dwójkę z Kołakowskim i należy mu życzyć zdobycia kolejnych punktów. W punktacji ogólnej żeglarzy (nie jachtów) w klasie proto Kowalczyk zajmuje 38 miejsce. Klasyfikacja obejmuje tez członków załogi (Kołakowski jest 58). Źródło: www.classemini.com/?mode=classement&annee=201
1&type_bateau=proto Do autora notatki: Kowalczyk nie pokonuje jeszcze Atlantyku. Czekają go jeszcze długie i ciężkie eliminacje. Pomyślnych wiatrów!
iswinoujscie plączecie fakty. to nie żaden rejs tylko kolejne regaty pucharu swiata klasy Mini 6.50.
Jak już? A nie dopiero?