Wszystko zaczęło się w 1975 r. niedaleko Międzyzdrojów.
Nie lubiliśmy nigdy leżeć na plaży tam, gdzie jest bardzo dużo ludzi – tłumaczy Pani Barbara.
Nie musieli szukać daleko. Idąc plażą natrafili na tę w Lubiewie. Tam zastali kilkoro plażowiczów w strojach Adama i Ewy. Zrobili to samo – rozebrali się. Jak mówią, na początku była to ciekawość, nowość, przełamanie tabu. Naturyzm ma grono zwolenników ale nie brakuje również tych, którzy na nagich plażowiczów patrzą z dezaprobatą albo obrzydzeniem. Swoją drogą niejednokrotnie jedno pociąga za sobą drugie. Z drugiej strony, zastanawiające jak mało możemy wiedzieć o prawdziwym naturyzmie. Przyjmując postawę obronną przed nieznanym część ludzi wychodzi z założenia, że poznać nieznanego nie chce i nie musi ale z pełnym przekonaniem wysuwa argumenty krytyki, które niejednokrotnie zawierają się w słowach “Nie, bo nie”. Opowieść Pani Barbary i Pana Leszka to z jednej strony obraz przełamywania tabu. Z drugiej, historia naturyzmu w Polsce. Jak się okazuje to, co widzimy na niektórych plażach i co nazywamy plażą naturystów przeszło metamorfozę. Zdaniem bohaterów tej historii gdzieś po drodze zabrakło zrozumienia istoty naturyzmu.
Z roku na rok Lubiewo gromadziło coraz więcej zwolenników nagości.
Ta plaża jakoś naturalnie się przyjęła. Najpierw spokojna plaża na odludziu. Przy tej ilości ludzi, którzy zaczęli tam przyjeżdżać zaczęło to już być trochę niepokojące. Po trzech lub czterech latach powstał taki dziwny ruch, zaczął to wszystko ubierać w jakieś ramy organizacyjne. To już nie było przyjemne. Nie o to nam chodziło – opowiada Pan Leszek. Jakieś konkursy, miss naturystów, inne historie. Wiem, że zaczęło nas to drażnić. Jeździliśmy tam jeszcze ale nie mieliśmy nic wspólnego z tym ruchem. Plaży naturystycznej nie należy przeszkadzać, nie należy jej organizować. Z naturyzmem nie ma to wtedy nic wspólnego.
Tymczasem w internecie można znaleźć coś takiego jak kodeks naturysty. Ten jasno wytycza normy postępowania, a nawet odczuwania. Szczególnie zainteresowały mnie trzy podpunkty:
1. Naturyści są dla siebie przyjaciółmi, pomagają sobie wzajemnie, mówią do siebie po imieniu.
2. Bądź szczery w mowie i w czynach.
3. Szukaj radości nie w braniu, lecz w dawaniu.
A co z kodeksem? Zapytałam w końcu. To jest jakiś kodeks? – zdziwił się Pan Leszek. To niech on sobie będzie, nas to nie interesuje.
Chętnych bardziej szczegółowej opowieści Pani Barbary i jej męża zapraszam do wysłuchania reportażu “Pierwotny instynkt nagości”:
www.polskieradio.pl/9/325/Artykul/250986,Pierwotny-instykt-nagosci
te ochydne stare szwaby parchaci w plamy fifloki maja jak zgniła fasolka gonić to dziadostwo ochyda
Młodzi owszem, ale starocie ochyda!
nieestetyczne i obrzydliwe
pozdrawiam wszystkich naturystow sam chodze na fkk alhbeck i jezdze do uckeritz najspokojniejsza plaza na jakiej bylem.pozdrawiam
A u mnie w bloku same stare babsztyle i chociaż by dawały to bym nie wziął.A fe!!
Ależ to straszne. Pytam się – a gdzie wartości chrześcijańskie? Takie działanie jest niegodne prawdziwego katolika. Tata Tadeusz, gdy dowie się, będzie bardzo wk…
Adam i Ewa też byli nadzy!
A NA CO TU PATRZEĆ JAK LUDZIE SĄ JUŻ WIEKOWI, TO WSTYD COKOLWIEK POKAZYWAĆ
Daj namiary bloku.
Kiedyś śp Koniu był prezesem klubu naturystów Słońce
Bardzo podoba mi się trzeci punkt tego ichniego kodeksu, który dotyczy radości z dawania. W moim bloku jedna taka dziewczyna (nawet całkiem młoda) daje i wszyscy mają z tego radość.
Teraz mamy zgraje pseudo-magistrów humanistUF, którzy sami sznurowadeł zawiązać nie potrafią
Bogdan, na ryby nigdy nie jeździ do Lubiewa. On jest zawsze solidnie ubrany. Ryby, też mają zasady.
{ Bądź szczery w mowie i w czynach. } a wiec nie ma co ukrywac ze nas podnieca no i nalezy o tym poinformowac { Szukaj radości nie w braniu, lecz w dawaniu} wiec mozna sie oddac swoje cialo
To czyli prekursorzy byli tam przed nimi.
Już niedługo miłościwie nam panujący zrobią z większości z nas naturystów i niepotrzebny będzie regulamin...