Wbrew pozorom wprowadzenie nowych przepisów to kłopot nie tylko dla Polaków dojeżdżających do pracy w Niemczech. W prasie naszych zachodnich sąsiadów pojawiły się już artykuły, których autorzy zastanawiają się nad ekonomicznymi skutkami nowych przepisów.
Epidemia koronawirusa sprawiła, że coraz mniej chętnych jest na pracę za granicą. Problem dotknie przede wszystkim niemieckie firmy, których działalność jest w dużej mierze oparta na pracownikach z Polski. Polacy często pracują m.in. w firmach przetwórczych czy sadowniczych. Media niemieckie alarmują m.in., że pola szparagowe w tym roku mogą pozostać puste. Liczba chętnych do pracy w Niemczech Polaków gwałtownie spada. Pracodawcy próbują ratować sytuację podnosząc wynagrodzenie. Portal Money.pl przytacza przykład firmy drobiarskiej w Hannowerze, która już dziś deklaruje podniesienie wynagrodzeń od kwietnia. Pensje mają wzrosnąć kilkadziesiąt euro centów za godzinę. Dziennik „Bild” szacuje, że tylko do wspomnianego zbioru szparagów zabraknąć może w nadchodzącym sezonie około 5 tysięcy pracowników. Ale kłopot mają nie tylko duże korporacje wewnątrz kraju.
Równie dużym kłopotem obostrzenia w przekraczaniu granic będą dla firm turystycznych, hoteli i gastronomii w pasie nadmorskim sąsiedniej Meklemburgii gdzie Polacy stanowią często trzon kadry pracowniczej i nie brakuje ich również wśród wysoko-wykwalifikowanej kadry menedżerskiej.
tak własnie oszukuje PiS mieli otworzyć granice po 10 dniach to ją zmkneli całkowicie