Te wyjątkowe medale przyznawane są parom, które przeżyły razem co najmniej 50 lat – w jednym związku małżeńskim. To symbol nie tylko trwałości, ale i codziennego budowania relacji opartej na miłości, szacunku i wzajemnym wsparciu.
– Budują Państwo wspólną historię od przeszło pięciu dekad, każdego dnia dając przykład, że miłość może przetrwać wszystko – podkreśliła podczas ceremonii Prezydent Joanna Agatowska, dziękując jubilatom za piękne świadectwo życia i rodzinnych wartości.
Medale otrzymali:
· Państwo Walentyna i Adam Chorzępa, którzy powiedzieli sobie „tak” 5 października 1974 roku w Świnoujściu,
· Państwo Wanda i Czesław Gos, którzy zawarli związek małżeński 23 marca 1974 roku również w Świnoujściu,
· Państwo Bożena i Wiesław Krajewscy, których ślub odbył się 7 grudnia 1974 roku.
Wspomniana trójka par to nie tylko świadkowie przemian społecznych i historycznych ostatniego półwiecza, ale przede wszystkim bohaterowie własnych rodzinnych opowieści – codziennego trwania przy sobie w zdrowiu i chorobie, w radości i trudnych chwilach.
Uroczystość była pełna ciepła, wspomnień i uśmiechów, a sam moment wręczenia medali – niezwykle symboliczny. Dla uczestników to nie tylko uhonorowanie minionych lat, ale także przypomnienie, że miłość i wierność są wartościami niezmiennie ważnymi – niezależnie od czasów, w których żyjemy.
W imieniu całej społeczności Świnoujścia – Jubilatom gratulujemy i życzymy kolejnych lat pełnych zdrowia, spokoju i wzajemnej radości.
Wojciech Basałygo
Podinspektor
Biuro Informacji i Konsultacji Społecznych
10:39:24] • [IP: 188.65.37.**] a złożyli sami lub złożyłaś/eś za ich zgodą wniosek o nadanie takiego medalu? Wpierw warto wiedzieć coś na temat jak to działa... i to we wszystkich miastach tak samo.
Moi rodzice też ponad 50 lat po ślubie i ich nikt nie zaprosił, dziwnie to działa w naszym mieście.
8:46- zgoda. W dodatku od popierającej w 2020 r. marsze aborcyjne...
Ja od lewaczka nigdy bym nic nie wziął
Moi też 50 lat po ślubie i nikt ich nie zaprosil
do Gość • Wtorek [22.07.2025, 16:28:08] • [IP: 37.248.171.***] Fryzura Pani Prezydent jest naturalną, upięcie wymaga sztucznego prostowania włosów i jak niegdyś opowiadała publicznie, pierwsze mycie czy wilgotna aura wystarczą, aby włosy uległy naturalnym skrętom, stąd prostowanie włosów zostawia na specjalne okazje.
Spodnie i fryzura ok, mnie się bardzo podoba.
Na fb Pan G bardziej przy Pani Prezydent niż przy żonie… przykry widok
Czy musimy komentarzami udowadniać że jesteśmy wioską.
Troche kultury cwoki swinoujskie? Kazdy ma inny styl ubierania a smrody w gumofilcach wychowane niech spojrza w lustro.
Pokazówka. Moi rodzice byli 60 lat po ślubie i nikt ich nie zaprosił.
Wala Chorzępa to była piękność.Mąż przystojny i uroczy.
twarz pokryta kilogramem szpachlowki
Piękne małżeństwa, mam nadzieję że nie mieli kryzysów, zdrowia życzę i długich lat bycia razem
O pani... Zrób to o co prosza ludzie. Weż i popatrz w lustro. Drapieżna fryzura i mini... W koncu... to jestes z miasta..
Najjaśniejsza strasznie pod względem fryzury i spodni. Czy ona niema lustra albo kogoś kto jej podpowie
Pani prezydent... ladna jesteś i wiecej odwagi, styl i fryzura
Zgadzam się z tym, że pani prezydent powinna zmienić fryzurę. Tzn.moze nie tyle powinna bo to przecież jej sprawa ale raz kiedyś widziałam ją inaczej uczesaną i było to zdecydowanie na duzy plus.Wlosy zaczesane do tyłu i ucięte. Tak to bylo.
Pani Chorzępa to chyba rocznica urodzin 50 a nie pożycia małżeńskiego
Pozdrawiam Państwa Chorzępów. Wszystkie Panie w tej rodzinie są b. piękne.
Czy on nie może tego zrobić bez zdjęć, wrzucanych do internetu? Mieszkańcy mają dość! Niech sobie pstryka prywatnie dla siebie i nie zadręcza mieszkańców, co kilka dni swoim niesympatycznym wyglądem.
Weźcie już te miotłę zabierzcie
Państwo Chorzępa jak i wszyscy pozostali jesteście wspaniali. Gratulacje.
Bożenka i Wiesiu, cześć :)
Z dawnych Kronik Grodu... Część X: Minirwa Szalona Zbieżność z prawdziwymi postaciami i zdarzeniami jest wyłącznie przypadkowa i niezamowrzona W grodzie Winoujście nastały dni, o jakich dawniej mówiono tylko szeptem w karczmach i piwnicach. Ruda Królowa Minirwa – niegdyś uchodząca za wyrachowaną, ale przynajmniej rozumną władczynię – teraz jawnie popadła w szaleństwo. Coraz trudniej było odróżnić, czy jej działania wynikają z choroby umysłu, czy może ze zdrady na rzecz tajemniczych sojuszników zza zachodnich granic. Wraz z towarzyszami z niemieckojęzycznych landów, Królowa zaczęła torpedować rozwój jednej z najważniejszych inwestycji grodu – terminalu w Świnoujściu. Inwestycja, która miała tchnąć życie w lokalną gospodarkę i dać setki miejsc pracy, stała się obiektem ataku ze strony własnej władzy. Dla Minirwy, rozwój miasta oznaczał utratę monopolu. Dla ludu – nadzieję. A dla niej – zagrożenie. Do tego zadania Minirwa zaprzęgła swego wiernego, ślepo lojalnego pachołka – Olega Dimowskiego, zwanego wśród ludu Lizowłazem. Oleg, rycerz na pokaz, mieniący się obrońcą wiary katolickiej, a w rzeczywistości znany z łatwej przekupności, otrzymał sowicie opłacane stanowisko w jednej z miejskich spółek odpowiedzialnych za komunikację. Dzięki tej pozycji mógł wykonywać rozkazy królowej, mieszając szyki wszystkim, którzy ośmielali się wspierać terminal. Jego zdrada była cicha, ale skuteczna – wewnętrzne sabotaże, przekazywanie dokumentów, sianie niepokoju. Minirwa, nie mogąc zablokować inwestycji formalnie, sięgnęła po intrygę. Zwołała specjalną sesję rady, która – jak twierdziła – miała „przedyskutować sens inwestycji”. W rzeczywistości jej celem było zobrzydzenie mieszkańcom terminalu, zasianie strachu, manipulacja i kłamstwo. Odczytywano spreparowane raporty, rzucano bezpodstawne oskarżenia, a lojalni radni z ugrupowania Wspólne Grody przytakiwali z uśmiechem, jakby słyszeli święte słowa. W tej farsie jedynie Dorotka Kąkola wykazała się odwagą. Stanęła po stronie rozwoju miasta, nie bacząc na pogróżki, wyzwiska i milczący ostracyzm. W jej głosie słychać było gniew i godność – przypomnienie, że ktoś jeszcze w radzie służy mieszkańcom, nie dworowi. W mediach społecznościowych ostry głos zabrała Michalina Barbarska, która nazwała działania królowej „sabotażem grodu”, oraz Jasienty Borowik, który bez ogródek napisał, że Winoujście staje się zakładnikiem kaprysów jednej osoby. Ich słowa rozchodziły się szybko – lud zaczął dzielić je dalej, przekazując z ust do ust, jak w dawnych czasach listy z podziemia. I wtedy, na arenę wkroczył on – Bartolini Adanowski herbu Mammamija, którego przodkowie słynęli z nieustępliwości i dobrego smaku. Znużony nieustannymi farsami Czerwonego Pałacu i duszącą atmosferą grodu, Bartolini stanął na czele opozycji w spółdzielni Grodowej Słowianin. Przemawiał jasno, głośno i z gestem, który przypominał bardziej wodza niż administratora. Gdy inni jeszcze przeliczali szanse, on chwytał za megafon i prawdę rzucał prosto między oczy. Spółdzielnia – dotąd zastraszona i potulna – zaczęła się budzić. Bartolini demaskował przekręty, rozliczał zarządców, a tych, co ślepym posłuszeństwem karmili dwór Minirwy, publicznie zawstydzał. Przed bramą Słowianina powiewał transparent z napisem: „Niech żyje rozsądek, precz z Rudymentem!”, a jego przemówienia trafiały do coraz szerszych warstw ludu. I choć Ruda Królowa Minirwa nadal siedziała na tronie w Czerwonym Pałacu, mieszkańcy już nie mówili o niej jak o królowej. Nowe imię, szeptane z drwiną i strachem, brzmiało: Minirwa Szalona. Miasto czuło, że kres jest bliski. I tym razem – to nie tylko gniew, ale świadomość zdrady i zaprzepaszczonej przyszłości mogła być tym, co pchnie lud do działania. Czy terminal powstanie mimo zdradzieckich knowań? Czy głos rozsądku pokona chaos szaleństwa? W cieniu Czerwonego Pałacu gromadziły się siły, które nie miały już nic do stracenia.