To historia czterech przyjaciółek, jednej kochanki i zbuntowanej nastolatki.
Zacznijmy od przyjaciółki nr 1 - prowadzi małą hodowlę dzieci. Dodam, że własnych. Na koncie ma już cztery córki. Jest w ciąży i desperacko wyczekuje syna (opycha się wszędzie gdzie tylko się da, niezliczonymi ilościami jedzenia, gdzie każdy normalny człowiek nawet nie pomyślałby, że tyle można w sobie zmieścić. W całej historii odgrywa jednak bardzo ważną rolę).
Przyjacióła nr 2 - kobieta sukcesu (elegancka, niezależna, wydająca ciężko zarobione pieniądze w najlepszych butikach NY, ciągle drżąca o posadę, bezdzietna i samotna),
Przyjaciółka nr 3 - lesbijka (piękna na tyle, że wszyscy faceci chcieliby ją mieć, jest szczera do bólu, mówi rzeczy, które niekoniecznie inni chcą usłyszeć).
Przyjaciółka nr 4 choć powinnam ją właściwie umieścić na początku tej listy bo to w sumie główna bohaterka - pani domu opiekująca się swoim zapracowanym mężem (znakomicie zorganizowana, ale porzucona, realizuje swoje plany sprzed lat, o których wcześniej jedynie mogła pomarzyć. Na początku nieświadoma, potem świadoma, później wściekła, a na końcu jak to bywa szczęśliwa)
Kochanka (piękna, sex-bomba, z ptasim móżdżkiem, gdyby to miało dać jej pieniądze i sławę poszłaby do łóżka nawet z papieżem)
Nastolatka (odrzucona przez matkę z problemami przygarnięta przez bezdzietną ciotkę czyli klasyk - tak trochę naciągnęłam ten wątek).
I tyle! Mężczyźni z reguły twierdzą (tu dodam, że nie generalizuję), że wszystkie baby są takie same. Obejrzyjcie ten momentami zabawny film, a zobaczycie jak bardzo się mylicie!
eee, a dla mnie film taki sobie, nic porywającego, momentami dłużyzny i schematyczna gra M.R.. . obejrzałam i 'na zabicie' czasu mogę polecić, nic więcej
Wyobraźcie sobie kumputer skonstruowany przez kobietę...
'Fakt, że faceci to w większości gbury myślący tylko o seksie, piwie i piłce nożnej - z tym się zgadzam.' Więcej o seksie, ubrankach, ploteczkach, tyłeczkach etc. myślą i rozmawiają same kobiety.
Widziałem. Faktycznie ciekawostka, że na ekranie nie ma ani jednego faceta - nawet na drugim czy trzecim planie - ani jednego! Odbieram to jako manifest reżyserki, i spoko, niech manifestuje. Fakt, że faceci to w większości gbury myślący tylko o seksie, piwie i piłce nożnej - z tym się zgadzam. Ale film nie jest porywający, przesłanie, że kobietom mężczyźni są niepotrzebni do szczęścia jest wyłożone łopatologicznie i naiwnie, jak na komedię jest naprawdę mało śmiesznie i dłuuuuży się, a happy end nie jest ani trochę zaskakujący. Nie pomogła świetna obsada i wyszła średniej jakości komedia feministyczna - chociaż i tak jest to lepsze niż Lejdis, do którego jakiś marketingowiec porównał ten film.
jestem facetem i dla mnie po prostu odrazajace... fe!...