Nie wszyscy wiedzą jednak, że aktorka swoje korzenie ma w Świnoujściu. Krótkiego wywiadu udzieliła portalowi iswinoujscie.pl przy okazji swojego pobytu na Gali Gwiazd w Międzyzdrojach. Zapraszamy na wywiad z Andżeliką Piechowiak.

Paulina Olsza: Pochodzi Pani ze Świnoujścia, ale plany życiowe popchnęły Panią w kierunku stolicy. Odwiedza Pani często miasto lat dziecinnych?
Andżelika Piechowiak: Nie tak często, jakbym chciała, ponieważ znacznie utrudnia mi to odległość. Gdy mam 3 dni wolnego to raczej ciężko jest spędzić je w Świnoujściu, bo połowę urlopu spędziłabym w pociągu. Staram się jednak przyjeżdżać, co najmniej 3 razy w roku, a dodatkową motywację stanowi dla mnie fakt, że w Świnoujściu ciągle mieszkają moi dziadkowie. Czy tęsknię? Wiadomo, że mając ustabilizowane życie w Warszawie, znajomych, pracę, dom raczej nie odczuwam, na co dzień wielkiej tęsknoty. Przyznam jednak, że byłoby cudownie gdyby nasza stolica leżała nad morzem, bo coś, czego mi najbardziej w Warszawie brakuje, to mewy za oknem (śmiech). Jest to dość zabawne, ale właśnie dźwięki wydawane przez te sympatyczne ptaki najbardziej kojarzą mi się z domem i dzieciństwem.

P.O.: Ma Pani w Świnoujściu swoje ulubione miejsce? Azyl, do którego wraca Pani przy każdej wizycie?
A.P.: Raczej nie, aczkolwiek nie wyobrażam sobie mojego pobytu w Świnoujściu bez spaceru plażą. Zazwyczaj robię sobie długie wycieczki do wiatraka i z powrotem. W czasie mojej ostatniej wizyty odkryłam tu kilka nowych miejsc, do których nie każdy zagląda, będąc mieszkańcem miasta. Wielką frajdę sprawiło mi wspinanie się na latarnię morską. Cieszę się, że odkrywam to miasto na nowo, pokazując je mojemu narzeczonemu.

P.O.: Przyjeżdża Pani do Świnoujścia kilka razy w roku i obserwuje zmiany, jakie w nim zachodzą. Jakie robią na Pani wrażenie?
A.P.: Bardzo dobre. Byłam w Świnoujściu w czasie majowego weekendu i muszę przyznać, że pozytywnie zaskoczyło mnie wiele pomysłów, jakie udało się zrealizować. Deptaki czy stojaki na rowery urozmaicone starymi fotografiami to naprawdę fenomenalne inicjatywy. Byłoby cudownie, gdyby Świnoujście stało się perłą polskiego wybrzeża.

P.O.: Rozumiem więc, że Pani wymarzony urlop to wakacje nad morzem. Spędziłaby je Pani aktywnie, grając w siatkówkę, czy może najlepiej wypoczywa Pani leniuchując na leżaku?
A.P.: Jeśli urlop to rzeczywiście tylko nad morzem. Niekoniecznie polskim, ponieważ odstrasza mnie zmienna pogoda i wolę wybierać miejsca bardziej pewne pod tym względem, np. Morze Śródziemne. Jeśli chodzi o formę wypoczynku to jest to zdecydowanie kocyk i opalanie się na słońcu. Moja urlopowa aktywność kojarzy mi się ze zwiedzaniem – jeśli mam czas, a w pobliżu jest coś wartego zobaczenia, to wtedy jestem w stanie zrezygnować z leżaka w imię zwiedzenia czegoś interesującego.

P.O.: Jak podoba się Pani pomysł tegorocznych festiwalowych ławeczek?
A.P.:

Odciskanie dłoni było według mnie pomysłem świetnym, ale jeśli przeniesiono tę formę do Gdańska, to dobrze, że Międzyzdroje znalazły inną propozycję. Nie zastanawiałam się nad tym, czy ławeczka jest akurat najlepszym pomysłem, ale na pewno stanowi nie lada gratkę dla fanów seriali i turystów, którzy mogą zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.

Dziękuję za rozmowę.