W Świnoujściu różne mola były budowane od 150 lat, bo przecież miejscowość wczasowa, a tym bardziej kurort, nie istnieje bez mola. A jednak może być - Świnoujście 60 lat temu bezpowrotnie straciło molo.

Właśnie wtedy władze miasta podjęły decyzję budowy całkowicie nowego mola. Miało powstać na prawo od muszli koncertowej. W drugiej połowie lat 50. miało miejsce wielkie odgruzowywanie zniszczonego miasta. Zaczęły powstawać pierwsze domy na Narutowicza, Rybaki…Zadecydowano wówczas o częściowej rozbiórce mola - rozebrano część drewnianą, która na samym końcu była nadpalona, a podest był uszkodzony od sztormów. W Międzyzdrojach było podobnie, ale molo wyremontowano i przetrwało do lat 90., gdy na jego miejscu zostało wybudowane betonowe nowe molo.

Dlaczego tak piszę o szczegółach? Ano dlatego, że łatwo burzyć, gorzej później wybudować. Jest kuriozalna sytuacja. Mamy prezydenta od stanu wojennego z małymi przerwami, który od dziesiątek lat obiecuje wybudowanie mola w Świnoujściu. Pokazywał zawsze przed wyborami szkice przyszłego mola i obiecywał gruszki na wierzbie. Nigdy nie dotrzymał słowa, mnie oszukał, pewnie i innych też. Za to należy mu się czerwona kartka.

Teraz mieszkam w sąsiedniej gminie i nie mogę głosować w Świnoujściu, ale głosu by Pan u mnie nie miał. Do swojej wypowiedzi załączę moje zdjęcia i stare przedwojenne pocztówki. Dla ilustracji jedno zdjęcie będzie z Międzyzdrojów, na którym po sztormie jest uszkodzona nawierzchnia mola.

Właśnie po tak podobnie uszkodzonym jeszcze istniejącym molu w Świnoujściu chodziłem w pierwszych latach 50. Panie Żmurkiewicz, dlaczego przez tak długi czas, niemal wieczność, był pan takim nieudacznikiem i nie wybudował mola? Takie miasto jak Świnoujście bez mola, to jak żołnierz bez broni...

Andrzej Ryfczyński