Widziałem. Nawet udało się piosenkarzowi coś trudnego, zachęcić ok.50 osób do podejścia ppd samą scenę. Ja jednak zarzucam mu OSZCZĘDNOŚĆ. Przyjechał bez perkusisty, bez osobnego basisty, a z jednym tylko gitarzystą obsługującym czasem klawisze, sam przygrywał sobie na gitarze. Naprawdę trzeba by być Springsteenem, Natalią Sikorą, by w tak szczupłym składzie zaświecić wszystkimi kolorami tęczy. Jest coś takiego: w opisach przewodnikowych chwali się muszlę koncertową, że jest bardzo akustyczna. No a po co? Wystawiają głośniki przed muszlę, poza nią, nie są one dość selektywne, a są bardzo glośne, dziś tylko część tekstu od wokalisty rozumiałem. Zneutralizowano, odstawiono na bok walory akustyczne muszli, niszczy się piękno dźwięku. Nieopodal jakaś amatorka zarabiająca rzucanymi monetami grała na saksofonie, inna grała na elektrycznym instrumencie strunowym, tam było piękno dźwięku, tu wgnieciono wszystko do pralki i uruchomiono ją.

Powinien grać Abdullah Wisimulaha przy akompaniamencie Olgi Tokarczuk i Agnieszki Holland.

Czy naprawdę co roku musi być to samo? Nie mam nic do wykonawców, ale są też chyba inni i inne zespoły, co roku prawie kopiuj - wklej!