Te wyjątkowe medale przyznawane są parom, które przeżyły razem co najmniej 50 lat – w jednym związku małżeńskim. To symbol nie tylko trwałości, ale i codziennego budowania relacji opartej na miłości, szacunku i wzajemnym wsparciu.
– Budują Państwo wspólną historię od przeszło pięciu dekad, każdego dnia dając przykład, że miłość może przetrwać wszystko – podkreśliła podczas ceremonii Prezydent Joanna Agatowska, dziękując jubilatom za piękne świadectwo życia i rodzinnych wartości.
Medale otrzymali:
· Państwo Walentyna i Adam Chorzępa, którzy powiedzieli sobie „tak” 5 października 1974 roku w Świnoujściu,
· Państwo Wanda i Czesław Gos, którzy zawarli związek małżeński 23 marca 1974 roku również w Świnoujściu,
· Państwo Bożena i Wiesław Krajewscy, których ślub odbył się 7 grudnia 1974 roku.
Wspomniana trójka par to nie tylko świadkowie przemian społecznych i historycznych ostatniego półwiecza, ale przede wszystkim bohaterowie własnych rodzinnych opowieści – codziennego trwania przy sobie w zdrowiu i chorobie, w radości i trudnych chwilach.
Uroczystość była pełna ciepła, wspomnień i uśmiechów, a sam moment wręczenia medali – niezwykle symboliczny. Dla uczestników to nie tylko uhonorowanie minionych lat, ale także przypomnienie, że miłość i wierność są wartościami niezmiennie ważnymi – niezależnie od czasów, w których żyjemy.
W imieniu całej społeczności Świnoujścia – Jubilatom gratulujemy i życzymy kolejnych lat pełnych zdrowia, spokoju i wzajemnej radości.
Wojciech Basałygo
Podinspektor
Biuro Informacji i Konsultacji Społecznych
Z dawnych Kronik Grodu... Część X: Minirwa Szalona Zbieżność z prawdziwymi postaciami i zdarzeniami jest wyłącznie przypadkowa i niezamowrzona W grodzie Winoujście nastały dni, o jakich dawniej mówiono tylko szeptem w karczmach i piwnicach. Ruda Królowa Minirwa – niegdyś uchodząca za wyrachowaną, ale przynajmniej rozumną władczynię – teraz jawnie popadła w szaleństwo. Coraz trudniej było odróżnić, czy jej działania wynikają z choroby umysłu, czy może ze zdrady na rzecz tajemniczych sojuszników zza zachodnich granic. Wraz z towarzyszami z niemieckojęzycznych landów, Królowa zaczęła torpedować rozwój jednej z najważniejszych inwestycji grodu – terminalu w Świnoujściu. Inwestycja, która miała tchnąć życie w lokalną gospodarkę i dać setki miejsc pracy, stała się obiektem ataku ze strony własnej władzy. Dla Minirwy, rozwój miasta oznaczał utratę monopolu. Dla ludu – nadzieję. A dla niej – zagrożenie. Do tego zadania Minirwa zaprzęgła swego wiernego, ślepo lojalnego pachołka – Olega Dimowskiego, zwanego wśród ludu Lizowłazem. Oleg, rycerz na pokaz, mieniący się obrońcą wiary katolickiej, a w rzeczywistości znany z łatwej przekupności, otrzymał sowicie opłacane stanowisko w jednej z miejskich spółek odpowiedzialnych za komunikację. Dzięki tej pozycji mógł wykonywać rozkazy królowej, mieszając szyki wszystkim, którzy ośmielali się wspierać terminal. Jego zdrada była cicha, ale skuteczna – wewnętrzne sabotaże, przekazywanie dokumentów, sianie niepokoju. Minirwa, nie mogąc zablokować inwestycji formalnie, sięgnęła po intrygę. Zwołała specjalną sesję rady, która – jak twierdziła – miała „przedyskutować sens inwestycji”. W rzeczywistości jej celem było zobrzydzenie mieszkańcom terminalu, zasianie strachu, manipulacja i kłamstwo. Odczytywano spreparowane raporty, rzucano bezpodstawne oskarżenia, a lojalni radni z ugrupowania Wspólne Grody przytakiwali z uśmiechem, jakby słyszeli święte słowa. W tej farsie jedynie Dorotka Kąkola wykazała się odwagą. Stanęła po stronie rozwoju miasta, nie bacząc na pogróżki, wyzwiska i milczący ostracyzm. W jej głosie słychać było gniew i godność – przypomnienie, że ktoś jeszcze w radzie służy mieszkańcom, nie dworowi. W mediach społecznościowych ostry głos zabrała Michalina Barbarska, która nazwała działania królowej „sabotażem grodu”, oraz Jasienty Borowik, który bez ogródek napisał, że Winoujście staje się zakładnikiem kaprysów jednej osoby. Ich słowa rozchodziły się szybko – lud zaczął dzielić je dalej, przekazując z ust do ust, jak w dawnych czasach listy z podziemia. I wtedy, na arenę wkroczył on – Bartolini Adanowski herbu Mammamija, którego przodkowie słynęli z nieustępliwości i dobrego smaku. Znużony nieustannymi farsami Czerwonego Pałacu i duszącą atmosferą grodu, Bartolini stanął na czele opozycji w spółdzielni Grodowej Słowianin. Przemawiał jasno, głośno i z gestem, który przypominał bardziej wodza niż administratora. Gdy inni jeszcze przeliczali szanse, on chwytał za megafon i prawdę rzucał prosto między oczy. Spółdzielnia – dotąd zastraszona i potulna – zaczęła się budzić. Bartolini demaskował przekręty, rozliczał zarządców, a tych, co ślepym posłuszeństwem karmili dwór Minirwy, publicznie zawstydzał. Przed bramą Słowianina powiewał transparent z napisem: „Niech żyje rozsądek, precz z Rudymentem!”, a jego przemówienia trafiały do coraz szerszych warstw ludu. I choć Ruda Królowa Minirwa nadal siedziała na tronie w Czerwonym Pałacu, mieszkańcy już nie mówili o niej jak o królowej. Nowe imię, szeptane z drwiną i strachem, brzmiało: Minirwa Szalona. Miasto czuło, że kres jest bliski. I tym razem – to nie tylko gniew, ale świadomość zdrady i zaprzepaszczonej przyszłości mogła być tym, co pchnie lud do działania. Czy terminal powstanie mimo zdradzieckich knowań? Czy głos rozsądku pokona chaos szaleństwa? W cieniu Czerwonego Pałacu gromadziły się siły, które nie miały już nic do stracenia.
A ja uważam, że Pani prezydent dobrze wygląda. Nie każda kobieta dobrze wygląda i czuje się w sukience. Każdy ma prawo wyboru!
Swiete slowa
Stary chłop nie jest taki stary jak stara baba 😁
Wszystkim parom zdrowia i pomyślności na dalsze życie.
Jaoier... Ale ciekawe niech popatrzy jak Międzyzdroje bez praktycznie żadnych zakładów pracy i bez portu i Ma tyle imprez.
i znowu kolejne zdjecie do albumu ma agatowska. Rob, rob zdjecia bo twoja kariera zbliza sie duzymi krokami ku koncowi
Komuna wiecznie żywa, a gdzie przodownicy pracy, hahaha.
Powinniście zacząć dawać nagrody za odbywanie Godów wieczorem po imprezach na promenadach, Świnoujście pod względem tubylczych Godów zajmuje pierwsze miejsce
Ten krzyżyk ramion wiatraka w tle przez całe życie prostowali, by miłość złożyć jak ofiarę na krzyżu. I dlatego przejdą do Życia, nie skończą na tym zdjęciu jako element obyczaju i odhaczony punkcik w grafiku magistratu.
Osobista uwaga dla p. Prezydent ? Prezydentowej?... Miasta. Świnoujście. Prosze o zmiane fryzury na bardziej drapieżną, młodą jesteś i ukaż to, co masz ukryte. No i zacznij ubierac sukienki, bardziej kobiecie to przystaje...
Brawo...brawo. Wszystkiego najlepszego. Ja w swojej rodzinie miałem juz być swiadkiem 50 lat pożycia małzeńskiego. Ale to było dawno temu.. w 1975 roku...Medal jest taki sam, ale do niego jest książeczka, kto go przyznał i podpisał sie.