Państwo to „Oni”. To oni nie chodzą na wybory, lub chodzą niewłaściwie głosując, oni wywożą śmieci do lasu, nie zakładają psu kagańca na spacerze, nie przepuszczają pieszych na pasach, nie należą do stowarzyszeń, nie chodzą na koncerty i wystawy. Oni kradną niemieckie samochody i w niemieckich sklepach, przynosząc wstyd nam Polakom. Oni wieszają w domach portret „żydka” przynoszącego szczęście i twierdza że Czesi to tchórzliwa nacja, Rosjanie głupi i brudni a Niemcy to kryptofaszyści choć chodzące bankomaty. No ale to oni. Oczekujący że najbliższy bogaty sąsiad, przyjdzie i przygarnie do piersi, wkładając swój portfel do naszej kieszeni.
Bez złudzeń, dla najbliższego landu Mecklenburg-Vorpommern z bezrobociem wynoszącym średnio 25 procent, i migrującą na zachód kraju ludnością, nie jesteśmy atrakcyjni i nadzieja na asymilację z bogatym sąsiadem jest płonna. Niemcy dlatego są bogate, bo żadną miarą nas nie przypominają. Zajęci zszywaniem pękniętego państwa, które wciąż pruje się na styku społecznym, nie maja ochoty na nowy „Drang nach Osten”. Przeciwnie, pomimo wpompowania 1,6 bilionów euro we wschodnie landy, państwo niemieckie powoli wycofuje się na zachód. Od 1989 roku z terenów byłego NRD ubyło ponad dwa miliony mieszkańców. I to wszystko przy corocznym wsparciu 96 mld euro. Po upadku NRD okazało się, że przeciętna produktywność kraju wynosi jedną trzecią wydajności produkcji osiąganej w Republice Federalnej Niemiec i niewiele wzrosła. Możemy tylko się domyślać jaka jest nasza, ale wynik nie będzie bajkowy, a jeśli przyjmiemy do wiadomości że od 1989 roku liczba naszych urzędników z początkowych 150 tysięcy, wzrosła do 450 tysięcy. Musimy zastanowić się nad kierunkiem w który zmierzamy.
Niestety, jedyne pomocne ręce ku nam wyciągnięte to nasze własne. Innych nie będzie.
Jako mieszkańcy miasta, nieustannie śnimy obce sny. Latem sen o kosmopolitycznym kurorcie wypełnionym barwnymi turystami, w ciągu roku sen polityków o kluczowym węźle energetycznym dającym Polsce niezależność. Na co dzień jednak zapadamy w prowincjonalną płytką drzemkę małego, starzejącego się, brzydkiego miasteczka. Płytki sen biernych obywateli. Drzemkę leniwych i zachowawczych urzędników, których sami, spośród siebie wybraliśmy. Przecież to krew z krwi kość z kości.
Może czas się obudzić. Przyznając że Oni to My, zaakceptować że jedyną szansą dla miasta jest lokalna autonomia, nie w sferze polityki bo to nierealne, ale proponująca normalność. Czyli pójść na wybory, powołując wcześniej kilka komitetów wyborczych, założyć jeszcze kilkanaście stowarzyszeń, zacząć działać społecznie, chodzić każdego tygodnia na koncerty, wystawy i zawody sportowe. Kupować książki, czytać gazety i poezję. Nie godzić się na skrajne upartyjnienie samorządu, protestować przeciwko głupim inwestycjom. Kłócić się o jednomandatowe okręgi wyborcze. Przestrzegać mądrego prawa na co dzień a głupiemu się przyglądać. Czyli stać się społeczeństwem obywatelskim, takim jak w kraju obok. Czy nie sądzicie jednak państwo, że to cena dla większości z nas nie do zaakceptowania? Może raczej wolimy bajki?
Waleńrod
Święta racja... kapitalizmu też chcieliśmy...a teraz. ...
GOSC 8:43 SLUCHAJ A KTO TOBIE POWIEDZIAL ZE ONI SPIEPRZYLI POPROSRU WYJECHALI DLA ZYSKU !! TAM SA BARDZIEJ DOCENIANI NO I NIE DOSTAJA MARNYCH GROSZY JAK W POLSCE !! CO NIE OZNACZA ZE NIE SA POLAKAMI !! WIESZ A Z DRUGIEJ STRONY JAK BY WSZYSCY SIE ZJECHALI DO KRAJU TO CO BYS IM ZAPROPONOWAL ALBO PANSTWO. ...?? wyjechali z szacunku do tych co zostali zeby konkurencji nie wybijac... i wiedzieli ze ci co w kraju zostali sa za slabi psychicznie na wyjazd za granice !!
Ja temu zasranemu autorowi powiem dobitniej wynocha dziadu nie poniżaj nas bo my znamy swoją wartość i miasto następny pieniacz albo ten sam tylko teraz bez podpisu. Mądralo a co do twoich sąsiadów to stań na Grunwaldzkiej jak kończą się działki zobacz jak ci porządni czyści sąsiedzi podrzucają swoje brudy pod kosze i obyś już nic nie napisał
Ale w Polakach zabija się tę dumę i pozytywną energię. Z powodu jakichś kompleksów, niezrozumiałej dla mnie potrzeby cierpienia i marudzenia, nieustannie z patosem wspominamy przegrane powstania. Nie potrafimy zaś obchodzić radosnych świąt. Powinniśmy sobie uświadomić, że tak naprawdę jedyne nasze narodowe powstanie, które odniosło sukces, to powstanie" Solidarności". A mimo tych pozytywnych konotacji np. 31 sierpnia przez 24 godziny na dobę słyszymy" Janek Wiśniewski padł", 4 czerwca –" zdrada", 13 grudnia –" katastrofa". Kiedy obserwuję masową kulturę, telewizję publiczną, wystąpienia osób publicznych, to nie znajduję poczucia satysfakcji, że jesteśmy Polakami. 20 lat żyjemy w wolnej Polsce, cały świat podziwiał ten zryw" Solidarności". Do dzisiaj są społeczeństwa na świecie, które zazdroszczą nam tej niebywałej bajki, która zakończyła się pozytywnie. Jedynej takiej współczesnej rewolucji, w której bez przelewu krwi ludzie odzyskują wolność, prawa, szacunek." Z wywiadu W. Frasyniuka"
Niech autor się wyniesie z tego" brzydkiego miasteczka" do swojej rodzinnej polskiej nory.
Smutny artykuł, niedonoszony autor. Zechciałby zwrócic uwagę, że to na co czeka, juz jest. Tylko trzeba chcieć po to sięgnąc. Sam autor niech też sięga. Tylko może lepiej snuć teoretyczne wywody, niz wcielać je w życie. A z Niemcami dajmy sobie spokój. Maja swoje kłopoty. A swoją drogą, czasem taki fermencik w miescowym narodzie tez jest potrzebny.
Nieźle napisany tekst, ze sporą dawką prawdy, jednak absolutnie nie zgadzam się z wizją Świnoujścia jako" brzydkiego miasteczka". Przyprowadziłem się tu 15 lat temu co prawda za pracą, ale wybrałem ją także dla piękna, położenia i uroku tego miasta. Nie żałuję, a miasto z roku na rok podoba mi się bardziej i wysoko cenię sobie możliwość mieszkania na tej jedynej w Polsce prawdziwej Wyspie. Promy nie są problemem i nie warto z nich rezygnować dla złudnej poprawy komfortu życia, kosztem utraty uroków Wyspy. Jedyne co nie przystaje do tego miasta to duża cześć społeczeństwa - rozpolitykowana, zawistna, często smutna i sfrustrowana w dużo większym stopniu niż wynosi średnia naszego, mało radosnego Narodu. Tu prawie wszyscy mówią o polityce i ciągle narzekają, nie dostrzegając uroków, zalet i sukcesów tego miasta plasujących je w czołówce miast tej wielkości w kraju. Jesteśmy jednymi z najlepszych miast w Polsce wśród 30-50tysięczników! Tu się mieszka cudownie i nie zamieniłbym tego miasta na żadne inne!
Ciekawy tekst. Odp brzmi: Tak, wolimy bajki. Nasz naród z jednej strony jest pracowity z drugiej zaś jesteśmy obywatelskimi leniami. Czy ja coś robię by choć trochę to zmienić>? Już nie. Gdy 27 lat mieszkałem w Sz-nie ok 10 lat świadomie działałem z grupami lokalnych patriotów gdy przeprowadziłem się tutaj z powodów rodzinnych zmuszony byłem znaleźć tu pracę i ku mojemu zaskoczeniu pomimo ta dogodnych warunków(małe miasteczko) nie jest łatwo robić coś wspólnie (no chyb, że wewnątrz partii- a do żadnej nigdy nie należałem). Mieszkańcy wyspy są chyba dziedzicznie obciążeni jakąś dziwną pretensją do wszystkich i do wszystkiego. Szykanowani są wszyscy i każdego dnia gdy tylko, próbują robić coś co nie mieści się w kanonach poglądów Świnoujskich malkontentów. A nie ma nic gorszego jak robić coś wspólnie z zaprzyjaźnionymi Niemcami i nie ważne, że wspólnie z nimi robi się coś dla dzieciaków- dla mieszkańców wtedy jest się wrogiem tak jak i oni.
Jak komuś nie pasi, to granice otwarte. Najpierw głosujecie na jakiś wydymasów z centrum dupy, a potem spieprzacie z Kraju jak tchórze z podkulonym ogonem.
Ciekawe, ciekawe. Pokazuje w jakim miejscu jesteśmy, i ze zadni" oni" nie zrobią nic za nas. W sumie jednak - smutne.
Waleńrod nie gupio popisujesz się, podpisuje sie pod Twoim popisem, ale masz rację, że to co piszesz to utopia.
Ci co snia o dobrobycie za zachodnia granica moga juz dzis wyjechac z tego" brzdkiego miasteczka" -swiat stoi otworem - dla autora artykulu rowniez.
mimo tego że nie jestem zwolennikiem PISu nie mogę czytać takich farmazonów jestem Polakiem i tak zostanie śmieszy mnie takie pisanie proszę żeby autor się podpisał