Z raportu Wojewódzkiego Konsultanta Ginekologii i Położnictwa wynika też, że pacjentka już na trzy godziny przed porodem nie miała opieki. Lekarz był na innym oddziale.
Konsultant uważa jednak, że nie to było powodem śmierci dziecka. Według Zbigniewa Celewicza, wystąpiły powikłania, poza tym dziewczynka była wcześniakiem i miała minimalne szanse na przeżycie.
Do zdarzenia doszło w styczniu tego roku. 42-latka urodziła w szpitalnym łóżku. Lekarza wezwała jej matka, ale ten przyszedł po porodzie. Po skardze pacjentki kontrolę wszczęli minister zdrowia i rzecznik odpowiedzialności zawodowej, także prokuratura prowadzi śledztwo. Do czasu wyjaśnienia sprawy dyrekcja szpitala zawiesiła ordynator oddziału.
Współczuję matką które muszą rodzić w dzisiejszych czasach a idzie wszystko w złym kierunku bo teraz jeszcze większa będzie umieralność młodych matek i kobiet po tym co pisuary wymyślili a lekarze podpisują się pod tym.To już zero będzie opieki.
i juz nie mam watpliwosci co do miejsca porodu... w Swinoujsciu nie ma odpowiedniego oddzialu neonatologicznego dla maluszkow dlatego nie sa w stanie utrzymac takich wczesniakow... skoro kobieta przyszla w ciazy zaniepokojona do szpitala od razu powinna trafic na patologie. Ja z glupim zapaleniem pecherza u siebie w miescie lezalam na patologii... co za swiat... ciemny czarnogród...
Dokladnie uklady -ukladziki takie to nasze panstwo.Tylko kasa w tym miescie sie liczy.Czlowiek ktofy trafia do szpiala jest traktowany jak smiec.Prowadzi ciaze przez lekarza na Nfz jest smieciem.Tylko prwatni pacjeci sa traktowani jsk ludzie.A najlepiej jak sa jeszcze zdrowi.Wtedy to lekarz jest zadowolony.
dobrze mówi 187 !!
kobieta ma lat 45
Minimalne szanse to też szanse!! Ale jak w szpitalu lekarz ci ręki nie chce podać to kto ma to zrobić. Ale ZUS płaćcie to opiekę zdrowotna wam zapewnimy. Żyjemy w chorym kraju, chorym mieście i nic tego nie wyleczy. Lepiej być wyrobnikiem tuż za granicą niż wielkim szefem w Polsce. Tam opieka to opieka. Tutaj prokuratura i nawet minimalne szanse nic nie znaczą. Układy, koledzy, fałsz i obłuda. Patologia społeczna i wykoślawiona moralność. Tego doczekaliśmy w tym dobrobycie. W każdym innym kraju dyrektor szpitala wyleciałby z pracy, ordynator poszedł siedzieć a kobieta dostałaby odszkodowanie. Ale tutaj takie cuda się nie zdarzają. Prędze czy później ludzie nie wytrzymają. Tylko samosądy nam pozostaną. I tyle. Po 18 latach walki z" systemem"kobieta popełnia samobójstwo.Oczywiście miała racę ale co tam. TYLKO SYSTEM TO LUDZIE!SYSTEM TO MY! NIE ZAPOMNIJCIE O TYM! W POJEDYNKĘ NIKT JESZCZE NIC NIE ZDZIAŁAŁ. BEZKARNOŚĆ PARTACZY JEST PRZERAŻAJĄCA! NIE CHCĘ TAKIEGO SZPITALA! NIE CHCĘ TAKIEJ OPIEKI!!
Wczoraj była sesja a p.Agatowska ani mru mru o tej sprawie.Mówią tylko o tym co im wygodne.Takich ludzi sami wybieracie do rządzenia tym miastem.
Komisja Lekarska ze Szczecina powinna tę sprawę zbadac
O ile nadążam za tokiem rozumowania konsultanta to kobieta powinna urodzić w domu, zapakować noworodka do reklamówki i wyrzucić na śmietnik zamiast pchać się do szpitala i naprzykrzać lekarzom.
Co za tępy g* znam dużo wczesniaków i żyją ciekawe czy byłby taki mądry jak by to było jego dziecko !! Ale wiadomo ręka ręke myje. ...
JAKIE MINIMALNE SZANSE ?? W DZISIEJSZYCH CZASACH RATUJĄ DZIECI URODZONE NAWET W 5 MIESIĄCU ŻYCIA. PO TYM ARTYKULE ODNOSZĘ WRAŻENIE ŻE CHCE SIĘ SPRAWIE" ŁEP" UKRĘCIĆ
Minimalne szanse to nie żadne...należy założyć, że mogła życ, nie szukać usprawiedliwień ani okoliczności, łagodzących to skandaliczne zaniedbanie!! Tu powinny posypać się głowy nie tylko ordynator oddziału...ktoś dał ciche przyzwolenie na takie traktowanie pacjentek!!
Tak tak usiądzcie na jego miejscu, to będziecie mądrzejsi od tego konsultanta ?? I napiszecie bajkę taką by ludzi zadowolić, a nie prawdę !! Ciekawe czy matka wiedziała o problemach ciążowych od lekarza, skoro to był wcześniak to sygnały musiały być wcześniej o zagrożonej ciąży. Każdy przechodzi to inaczej.
debile konowaly nic wiecej, kase by brali bo im malo. smiechu warte !!
Wystarczy poszukac:"James Elgin Gilz pochodzi z Kanady. Urodził się 20 maja 1987 r. Chłopiec przyszedł na świat 18 tygodni przed planowanym terminem rozwiązania (w 21. tygodniu i 5. dniu ciąży). Ważył wtedy zaledwie 482 gr. Lekarze nie dawali mu wielkich szans na przetrwanie. Ich zdaniem, prawdopodobieństwo, że dziecko przeżyje, wynosiło zaledwie 10 procent. Mimo sceptycyzmu lekarzy, dziecko przetrwało najcięższy okres. W ten sposób James stał się jednym z najmłodszych wcześniaków w historii, które przetrwały kryzys. W ubiegłym roku rekord chłopca z Kanady wyrównała jednak narodzona w niemieckiej Fuldzie Frieda. Mała przyszła na świat także w 21. tygodniu i 5. dniu ciąży, ale ważyła jeszcze mniej od wspomnianego Jamesa. Po umieszczeniu jej na wadze, wskazówka pokazała bowiem zaledwie 460 gr (przy wzroście 28 centymetrów). Dziewczynka spędziła w szpitalu aż 5, 5 miesiąca i opuściła placówkę, ważąc 3, 5 kilograma (przy 50 cm wzrostu). Jeszcze mniejsza od Kanadyjczyka i Niemki była jednak Amillia So
Konowal KONSULTANT. Idz sie doksztalcac." W Polsce lekarze potrafią utrzymać przy życiu noworodka już z 24 tc, w USA nawet z 21tc"
...poza tym dziewczynka była wcześniakiem i miała minimalne szanse na przeżycie. to moze wszystkich tak zostawiac co maja minimalne szanse na przezycie??DEBIL NIE KONSULTANT: